- W podróży
Bangkok. Co zobaczyć, gdzie zjeść i jak zaplanować zwiedzanie tajskiej stolicy
Bangkok to miasto, które nigdy nie zasypia: pełne kontrastów, zapachów, dźwięków i kolorów. Świątynie, pływające targi, uliczne jedzenie z gwiazdkami Michelina i rejsy po rzece Chao Phraya tworzą tu fascynujący chaos, którego nie da się zapomnieć. Sprawdź, co warto zobaczyć w Bangkoku i jak zaplanować pobyt w tym niezwykłym mieście.
W Bangkoku wszystko się miesza: stare z nowym, tradycyjne z nowoczesnym, ultra bogactwo ze skrajną biedą. Mieszają się także religie, języki, zapachy i smaki. To, co pozostaje niezmienne, to życzliwość mieszkańców, którzy są zawsze uśmiechnięci.
Niecierpliwy dźwięk gwizdka pogania podróżnych, aby szybko wsiadali na pokład długiej łodzi. Kolejny, modulowany dźwięk jest już skierowany do sternika. Oznacza, że wszyscy wsiedli i można odbijać. Śruba zaczyna mielić wodę. Łódź szybko opuszcza przystań i zmierza do następnego przystanku na drugim brzegu rzeki Menam (Chao Phraya).
To tramwaj rzeczny Chao Phraya Express Boat – najszybszy środek transportu, którym można dostać się z peryferii do centrum Bangkoku. Łodzie pływają po czterech liniach: pomarańczowej, żółtej, zielonej i niebieskiej, oznaczonych odpowiednimi flagami. Pomarańczowa jest optymalna, bo kursuje najczęściej i zatrzymuje się przy większości atrakcji.
Bilet kosztuje 16 batów (ok. 1,70 zł) niezależnie od długości trasy, a wszystko to w chłodzie bijącym od rzeki i z widokami na nadrzeczną zabudowę.
Gwiazdki Michelina nie tylko dla bogaczy
Największa bzdura, jaką można przeczytać na forach, brzmi: „Na zwiedzanie Bangkoku szkoda czasu, wystarczą dwa–trzy dni, bo nie ma tam co robić”. W rzeczywistości nawet miesiąc pobytu to za mało.
Miasto, które Tajowie nazywają „Miastem Aniołów” (pełna nazwa Bangkoku to najdłuższa nazwa miasta na świecie), zaskakuje na każdym kroku. Można tu zjeść o każdej porze, bo co kilka kroków stoi wózek, stoisko lub garkuchnia. W samym Bangkoku znajduje się 34 restauracje z gwiazdką Michelin, a łącznie 196 miejsc wyróżnionych przez inspektorów.
Różnica między Azją a Europą? Tu na dania z gwiazdką stać każdego. Przy jednym stoliku siedzi turysta z plecakiem, sprzedawca z sąsiedniego sklepu i biznesmen w garniturze. W Bangkoku jedzenie to styl życia – i jedna z największych atrakcji.
Techno, rap i reggae. Nocne życie Khao San Road
Tramwajem rzecznym dotrzemy w pobliże Khao San Road, legendarnej ulicy, która kiedyś była miejscem handlu ryżem („Khao San” oznacza zmielony ryż), a dziś jest centrum turystycznym Bangkoku. Pełna jest barów, klubów, straganów z jedzeniem, pamiątkami i tatuażami.
Wieczorem Khao San Road zamienia się w jedno wielkie imprezowe morze ludzi. Muzyka gra z każdego klubu, światła migają, neony błyskają. Najpopularniejsze miejsca to Lava, The Club, Gullivers, Brick Bar, Gazebo i Cliff Club. Wszędzie rum z colą w wiaderkach, śmiech, taniec i zapach ulicznego jedzenia.
Blisko stąd do Wielkiego Pałacu Królewskiego i Świątyni Szmaragdowego Buddy, a także do biur podróży, które oferują wycieczki po całej Tajlandii.
Świątynie wielu religii
Rano warto wsiąść ponownie na Chao Phraya Express Boat i popłynąć do Wat Pho, czyli Świątyni Leżącego Buddy. To jedna z największych i najstarszych świątyń w Bangkoku (80 000 m²), z ponad tysiącem wizerunków Buddy i ogromnym, złotym posągiem Odpoczywającego Buddy.
Wat Pho jest także najstarszą szkołą masażu tajskiego w kraju – godzina masażu kosztuje ok. 30–40 zł, a doświadczenie jest niepowtarzalne.
Z rzeki można dopłynąć również do Wat Arun, Świątyni Świtu, jednej z ikon miasta. Charakterystyczna wieża (79 m) pokryta porcelaną połyskuje w słońcu i daje jeden z najpiękniejszych widoków o zachodzie.
Warto zobaczyć też Wat Saket (Złotą Górę) z ogromną stupą na wzgórzu oraz najważniejszy kompleks – Wat Phra Kaew, czyli Świątynię Szmaragdowego Buddy, znajdującą się na terenie Wielkiego Pałacu Królewskiego.
Wstęp do pałacu kosztuje 500 batów (ok. 55 zł) i obejmuje pokaz tradycyjnych tańców. W świątyniach obowiązuje zakryty ubiór i zdjęcie butów przed wejściem.
Nie wszystko złoto
W Bangkoku są dwa posągi Wielkiego Buddy. Pierwszy, Wat Paknam Phasi Charoen, ma 69 metrów wysokości i został ukończony w 2021 roku. Pokryty złotą farbą, dominuje nad okolicą.
Drugi, mniej znany, znajduje się w Wat Traimit w chińskiej dzielnicy. Jest mniejszy, ale wykonany z czystego złota (5,5 tony). Przez wieki ukryty pod tynkiem, został odkryty przypadkiem w 1955 roku.
Chińska dzielnica to gąszcz wąskich uliczek, sklepów z przyprawami, jubilerskich i medycznych, pełnych zapachów i hałasu. Tuż obok znajduje się indyjska dzielnica Phahurat (Little India) – z bazarami tekstylnymi i świątyniami sikhijskimi. Największa z nich to Siri Guru Singh Sabha Gurdwara ze złotą kopułą.
Jeśli zakupy, to tylko targ
Bazary to kwintesencja Bangkoku. Największy to Chatuchak Weekend Market – od 8 do 15 tysięcy stoisk i setki tysięcy odwiedzających. Tu można kupić wszystko: od ubrań po antyki i zwierzęta.
Inne must see to Maeklong Railway Market i Damnoen Saduak Floating Market. W pierwszym bazar rozkłada się i zwija kilka razy dziennie, gdy przejeżdża pociąg dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od stoisk. W drugim handluje się z łodzi. Wynajem łódki kosztuje 2500–3000 batów (ok. 275–330 zł), więc najlepiej dzielić koszt na kilka osób.
Silniki łodzi pochodzą często z samochodów, a rejs kanałami trwa ok. trzech godzin i obejmuje wizytę w świątyni pośród kokosowych lasów. To jedna z najbardziej charakterystycznych atrakcji w całej Tajlandii.
Nowoczesne oblicze Bangkoku
Bangkok to także nowoczesne dzielnice i luksusowe galerie handlowe. Dzielnica Siam tętni życiem, a centra takie jak MBK Center, Siam Paragon (z oceanarium Sea Life Bangkok Ocean World) czy Iconsiam, największe centrum handlowe świata z ponad 5000 sklepów, przyciągają tłumy.
Warto odwiedzić też muzeum Jima Thompsona, amerykańskiego przedsiębiorcy, który rozwinął tajski przemysł jedwabniczy.
Wieczorem warto wybrać się na rejs po rzece Menam z kolacją i muzyką na żywo albo do jednego z sky barów. Najsłynniejszy, czyli Sirocco, oferuje spektakularny widok 360° na całe miasto.
Bangkok ma tyle atrakcji, że nie sposób zwiedzić go w dwa czy trzy dni. To miasto, które wciąga, zaskakuje i nie daje o sobie zapomnieć.
Fot. T. Nowak