- W podróży
Druskieniki. Uzdrowisko z charakterem nie tylko dla aktywnych
Blisko polskiej granicy, wśród lasów nad Niemnem, Druskieniki łączą klasyczne sanatoria, całoroczną Snow Arenę, gęstą sieć szlaków rowerowych i kuchnię, którą warto smakować powoli. To kurort, który naprawdę wciąga — niezależnie od tego, czy szukamy relaksu, aktywności czy nowych smaków.
Druskieniki to nie tylko uzdrowisko z długą tradycją, ale i miejsce, które potrafi zaskoczyć na każdym kroku. Tu historia spotyka się z nowoczesnością — na ławeczce, gdzie lubił siadać Piłsudski, dziś przysiadają turyści w kaskach rowerowych, a tuż obok gabinetów borowinowych działa największa w krajach bałtyckich hala narciarska. Dochodzą do tego wody mineralne o znanych właściwościach, malownicze szlaki rowerowe wijące się nad Niemnem i kuchnia, która serwuje cepeliny w kilkunastu odsłonach. To kurort, który potrafi wciągnąć na dłużej niż planowaliśmy — i to niezależnie od tego, czy szukamy relaksu, aktywności czy nowych smaków.
Druskieniki jako uzdrowisko. Sanatoria, wody, borowina
Sanatoria i ośrodki spa w Druskienikach oferują szeroki zakres usług: od tradycyjnego leczenia i rehabilitacji po nowoczesne programy odnowy biologicznej, odchudzające, antystresowe i relaksacyjne. W mieście działa 12 sanatoriów z pakietami od krótkich pobytów po 21-dniowe turnusy, na które można otrzymać dofinansowanie z polskiego NFZ. Polacy darzą to uzdrowisko szczególnym sentymentem — wciąż wraca wątek Józefa Piłsudskiego, który lubił tu bywać; do dziś zaznaczone są miejsca związane z jego pobytem, a klimat przedwojennych Druskienik opisał Julian Tuwim w wierszu „Druskiennickie drzewa”.
Wody mineralne są tu „sercem” lecznictwa. Każdego roku w Druskienikach zużywa się 32,8 mln litrów wody mineralnej — stosowanej w zabiegach zdrowotnych i kosmetycznych, do krenoterapii oraz bezpośredniej konsumpcji. W centrum kurortu działa „Źródło Urody” — najbardziej słona woda mineralna z odwiertu o głębokości ponad 300 m. W Zakładzie Przyrodoleczniczym „Gydykla” polskojęzyczne ulotki wymieniają 18 podstawowych i 25 dodatkowychzabiegów; ceny najczęściej mieszczą się w widełkach 5–15 euro. Zabiegi borowinowe należą do najpopularniejszych — balneolodzy podkreślają ich działanie: wspierają metabolizm, odporność, zmniejszają alergie i poprawiają nastrój; tutejsza borowina jest dodatkowo wzbogacana w minerały i pierwiastki śladowe.




Aktywnie na rowerach. Łagodne trasy i szerokie widoki
Infrastruktura rowerowa jest tu naprawdę wygodna: około 60 km gładkich, asfaltowych ścieżek i pięć tras tematycznych, oznaczonych i opisanych — z broszurami i mapkami po polsku. Szlaki prowadzą wzdłuż brzegów Niemna, skrajami pól, wiją się przez sosnowe lasy i biegną nad jeziorami; po drodze widać też przykłady drewnianej architektury. To trasy przyjazne dzieciom — teren jest płaski, a podłoże utwardzone; zaskakuje liczba dobrze przygotowanych miejsc odpoczynku (stojaki, ławki, tablice). W mieście działa 6 wypożyczalni rowerów; orientacyjnie 5 euro za godzinę i 12 euro za dzień.
Pomysł na całodzienną pętlę: połącz Szlak Niemeński z Orbitą Gwiezdną. Zaczynasz nad Niemnem, gdzie w 2014 r.wytyczono asfaltową dróżkę w miejscu dawnej leśnej ścieżki. Jedziesz po wyższym brzegu rzeki, oglądając jej kolejne meandry, aż wyłoni się Wyspa Miłości — nazwana od legendy o kochankach, a w międzywojniu, gdy Niemen był granicą, znana jako miejsce romantycznych spotkań młodych ludzi z obu krajów. Chwilę później trasa łączy się ze Szlakiem Orbity Gwiezdnej i prowadzi do wioski Szandubra (Švendubrė), gdzie zachowały się tradycyjne drewniane domy. Tuż przed wsią stoi olbrzymi głaz narzutowy — według miejscowej opowieści warto dotykając go pomyśleć życzenie; ma 22 m obwodu i „bioenergetyczne” właściwości. Za wsią otwiera się Dolina Rajgrodzka z szeroką perspektywą pól i ścianą lasu w oddali; gdyby jechać jeszcze dalej, po kilku kilometrach dotrzemy do granicy z Białorusią. Opisana pętla liczy około 24 km i można ją skracać lub wydłużać.
Krótsza pętla o wartości historycznej to Szlak Žilvinasa — boga-węża z litewskich legend. Ścieżka „wije się” jak wąż przez sosnowe lasy na wschód od Druskienik. Najlepiej wystartować w najstarszej części miasta, przy białym, łukowatym mostku u ujścia Rotniczanki do Niemna — to punkt ulubiony przez Piłsudskiego, obecny również w „Druskiennickich drzewach” Juliana Tuwima. Dalej trasa prowadzi ku jezioru Grūtas i do Parku Grūtas — prywatnej, plenerowej kolekcji pomników radzieckich i socrealistycznych, działającej od 2001 r. (tu naprawdę można zajrzeć w przeszłość regionu).


Cały rok na nartach w Snow Arena
Snow Arena w Druskienikach to nowoczesny, całoroczny kompleks sportów zimowych, położony na północnym brzegu Niemna, naprzeciw miasta. Dojedziesz samochodem (jest bezpłatny parking) lub kolejką gondolową wprost z centrum (bilet w obie strony 7,5 euro). Obiekt zajmuje ponad 8 ha i oferuje trzy trasy: dwie kryte całoroczne oraz jedną zewnętrzną (640 m) uruchamianą zimą, gdy temperatura spada poniżej –5°C. Główny stok ma 460 m długości i ok. 50 m szerokości, stok dla początkujących 150×40 m. W środku — stałe –2/–4°C i brak słońca, co gwarantuje jednolitą jakość sztucznego śniegu; trasa jest lekko pofałdowana (kategoria niebieska). Do dyspozycji: wypożyczalnie, serwis, sklepy, przechowalnie, przebieralnie, prysznice, restauracje; w chwili opisu restauracja Aero Gallery (na górze, z panoramą) była zamknięta, za to w samoobsługowej na parterze popularne były pizze z pieca (8–12 euro). Obowiązuje kask.
To tu trenują kluby narciarskie z całej Europy — bywa, że połowa stoku jest wydzielona na szybkie przejazdy slalomowe po lodzie (na tyczkach), a druga połowa zostaje dla pozostałych. Cennik: 2 godziny – 17 euro, dzień – 23 euro; w weekendy i święta odpowiednio 25 i 31 euro (są zniżki dla dzieci i młodzieży do 17 lat). Łączna długość tras przekracza 1200 m. Zaplecze uzdrowiskowe Druskienik ułatwia regenerację po treningu (wody, masaże, borowina). W planach jest też hotel i „sztuczne morze” z nauką surfingu.


Kuchnia litewska: cepeliny, kurki, chłodnik, śledzie
Na Litwie znane u nas potrawy potrafią zaskoczyć połączeniami i skalą popularności. Cepeliny (u nas: kartacze) — duże kluski ziemniaczane w kształcie wrzeciona — nadziewa się mięsem, ale też twarogiem lub grzybami, a po ugotowaniu polewa skwarkami i śmietaną. Jedna z dwunastu restauracji sieci Etno Dvaras działa w Druskienikach i serwuje je na 14 sposobów; Litewski Fundusz Dziedzictwa Kulinarnego uznał tamtejsze cepeliny za „najlepsze i najbardziej odpowiadające tradycji kulinarnej” kraju. Kurki bywają daniem głównym, nie dodatkiem — porcja w śmietanie z gotowanymi ziemniakami i ogórkiem małosolnym to klasyk. Chłodnik litewski (kefir + buraki), często z gorącymi ziemniakami w mundurkach, w nowocześniejszym wydaniu warto spróbować w „Velvetti” przy deptaku (lokal dwukrotnie wśród 30 najlepszych na Litwie). Śledzie podaje się… z gorącymi pieczonymi ziemniakami. Kasza gryczana jest oczywistością — także w hotelowym śniadaniu. Do picia — lokalne piwo lub kwas chlebowy, smakiem „pomiędzy piwem a coca-colą”.
Kuchnia litewska łączy tradycje bałtyckie, słowiańskie i żydowskie; jest treściwa, sezonowa i osadzona w lokalnych produktach (ziemniaki, mięso, ryby, kapusta, buraki, nabiał), pachnie kminkiem, koperkiem i czosnkiem — aromatyczna, ale niezbyt pikantna.
Kiedy jechać?
Druskieniki są blisko polskiej granicy — ok. godziny od przejścia i ok. 4 godzin z Warszawy. Na miejscu łatwo dogadać się po polsku, co wciąż docenia wielu gości. W praktyce trudno się tu nudzić: można odpocząć w sanatorium, pojechać na rower nad Niemnem, poszaleć na nartach w środku lata albo po prostu usiąść nad talerzem chłodnika i gorących cepelinów. Blisko, swojsko, a jednak trochę inaczej — kurort, do którego chce się wracać: dla zdrowia, dla przygody i dla zwykłej przyjemności bycia w miejscu, które potrafi zrelaksować i zainspirować jednocześnie.
Fot. K. Kowalski