Raj w Niebie, czyli Hawaje w stolicy

W czasach, kiedy jedzenie traktowane jest bardzo serio, dobrze czasami złapać oddech i odrobinę smakowitego luzu. W tym celu najlepiej udać się na Hawaje szczególnie, jeśli znajdują się w centrum Warszawy. 

Wchodząc w starą bramę ulicy Nowy Świat minąć trzeba śmietniki i kilka obdrapanych budynków. W takiej okolicy ciężko spodziewać się smakowej ekstazy, ale kiedy przed oczami nagle ukazuje się neon „Niebo” nerwy zostają momentalnie ukojone.

Wkraczając do Nieba, wieczorami funkcjonującego jako mekka imprezowiczów, mamy do wyboru dwie restauracyjne sale. Oto jesteśmy w Raju. Porażająco błękitny pokój przypomina nieco pomieszczenie w zakładzie psychiatrycznym ale o dziwo siedzi się tam nadzwyczaj przyjemnie. Może to niebiański odcień sprowadza na nas uspokajającą błogość. Główna sala z dużym barem zamieniona została w ogród Adami i Ewy, a stoliki ustawiono między olbrzymimi palmami z widokiem na jeszcze większe malowidło dzikiego tygrysa. Przy takim wystroju od razu mamy ochotę zgrzeszyć.

Największa zabawa zaczyna się kiedy otwieramy menu pełne przysmaków z gorącej wyspy radości i bambusowych spódniczek. Na śniadanie warto zamówić Kuki Pancakes, czyli puszyste placuszki przekładane bananem, masłem orzechowym i toffi z dodatkiem konfitury porzeczkowej i płatków kokosa. Kokos jest tutaj królem, a jego giermkiem słodki ananas i znajdziecie je w większości potraw, gdzie skutecznie przełamują ostre nuty. Zwracając uwagę na ikonki w menu przetestujcie tradycyjne hawajskie potrawy, np. esencjonalny wywar z dorady, łososia i egzotycznych ziół.

Pyszny jest też kurczak marynowany w w pikantnych przyprawach z puree marchewkowo – pietruszkowym i smażoną sałatą rzymską. Nie możecie ominąć flagowych hawajskich Bowli – misek pełnych dobroci. Możecie wybierać między tatarem z łososia lub tuńczyka, tofu, omletem, satayami z kurczaka i krewetkami otoczonymi wakame, kokosem, imbirem, ziołami, mango, awokado i ryżem. A żeby było jeszcze bardziej słodko zatopcie zęby w czymś pomiędzy galaretką i budyniem z mleka kokosowego, czyli w haupi z gorzką czekoladą, opiekanymi piankami i sosem karmelowym. Po takim posiłku przydałby się jeszcze tylko hamak i girlanda z kwiatów.