werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • W podróży

Podróże nosem po mapie. Muzea, miasta i zapachy, które zostają w pamięci

autor: Ewelina Dera

Węch zapisuje wspomnienia szybciej niż aparat. Turystyka zapachowa prowadzi przez muzea i miasta, lawendowe pola i paryskie kanały, od dziegciu na północy po kadzidło na południu. Sprawdź, jak zapachy kierują krokami podróżnych i dlaczego to właśnie one najdłużej zostają w pamięci.

Zapachy miejsc żyją w nas przez lata. Chociażby te ziół na Krecie czy lawendowych pól w Prowansji. Albo świeżo pieczonego chleba u babci. Zamykasz oczy i czujesz je znowu.

Galeria malarstwa, muzeum w Ulm, Niemcy. Nosy kilkunastu osób, stojących przy XVI-wiecznym obrazie Martina Schaffnera „Chrystus w otchłani”, wypełnia woń dymu i siarki, czyli piekła, do którego zstępuje Jezus. Parę kroków dalej, przy portrecie radnego miejskiego Eitela Besserera, turyści wdychają mieszankę zapachów róży, goździków, rozmarynu, cynamonu, gałki muszkatołowej i ambry – typowe wypełnienie pomandera, zapachowego breloczka, z czasów renesansu. Na portrecie przytwierdzony jest do różańca w dłoniach mężczyzny.

Najczulszy ze zmysłów

Hotele, restauracje, kasyna, lotniska, miejsca rozrywki, a nawet sklepy od dawna wykorzystują aromaty przyciągające klientów. To marketing zapachowy. I nie chodzi już o proste chwyty, jak rozpylanie zapachu świeżo parzonej kawy czy pieczonego chleba, ale bardziej subtelne oddziaływanie, którego odbiorca może nie być świadomy. Tymczasem jego węch wychwyci jakąś woń i przekaże do mózgu pozytywne skojarzenie z daną sytuacją czy produktem. Jednym ze sposobów manipulowania samopoczuciem klientów są tzw. zapachy ciepłe (np. cynamonu i wanilii) oraz chłodne (np. mięty i eukaliptusa). Badania wykazały, że i jedne, i drugie wpływają na postrzeganie wielkości pomieszczeń. Ciepłe dają złudzenie przestrzeni „pomniejszonej”, co bywa wykorzystywane na przykład do stworzenia poczucia przytulności jakiegoś wnętrza, nawet jeśli jest duże i mało przyjazne.

Z kolei zimne zapachy sprawiają, że pomieszczenie wydaje się większe, dlatego stosuje się je, by poprawić komfort ludzi, którzy są zmuszeni przebywać w małych i zatłoczonych miejscach, jak windy czy wagoniki kolejek turystycznych. Te chłodne zwiększają także poczucie bezpieczeństwa, zatem używa się ich na lotniskach i w samolotach. Na marketing zapachowy zwróciła uwagę branża turystyczna. Udowodniono bowiem, że określona miła woń aktywuje ośrodek wspomnień w mózgu. Bo węch jest jedynym zmysłem bezpośrednio połączonym z ośrodkami pamięci i uczuć. Ma wpływ na układ limbiczny, gdzie znajduje się ciało migdałowate, odpowiedzialne za emocje, oraz na hipokamp, odpowiadający za tworzenie wspomnień. Dlatego zapachy niektórych miejsc tkwią w naszym mózgu długo po ich opuszczeniu, czasem zostają w nim na zawsze. W turystyce zapachowej stawia się więc na intensywne doświadczenia węchowe. Aby podróżując, podążać – dosłownie – za nosem!

Dolina Róż

Doilina Róż

Szlakiem róż i paryskich ścieków

W turystyce zapachowej celowo poddaje się zwiedzających działaniu określonych woni albo wytycza trasy wycieczek w pachnących plenerach, jak na przykład do plantacji lawendy na południu Francji lub też bułgarskiej Doliny Róż, słynącej z ciągnących się wiele kilometrów upraw róży damasceńskiej. Są także kierunki bardziej egzotyczne, jak dolina Wadi Dawkah w Omanie, którą porastają tysiące drzew kadzidłowych. Jednak turystyka zapachowa nie oferuje wyłącznie przyjemnych woni. Te z Paryża zwykle kojarzą się z francuskimi perfumami, ze świeżo pieczonymi croissantami i z zapachem kawy z ulicznych kafejek. Tymczasem pod eleganckimi trotuarami kryje się inny świat, który Victor Hugo opisał jako „cuchnący i dziki”. To system kanalizacyjny, jeden z najbardziej rozbudowanych na świecie. Musée des Égouts (Muzeum Kanałów Paryskich) oferuje możliwość zobaczenia – i powąchania – części tych tuneli. Trasa rekomendowana jest jednak na chłodniejsze miesiące, bo upał może sprawić, że wycieczka będzie wyjątkowo śmierdząca.

Podobnych wrażeń dostarczy też przechadzka uliczkami dzielnicy garbarzy w marokańskim Fezie, gdzie powietrze przesycone jest duszącym zapachem wyprawianych skór. Z kolei w fińskim miasteczku Saariselkä turystom na każdym kroku towarzyszy woń dziegciu z pobliskiego Parku Narodowego Urho Kekkonena. Bierze się ona z wysmołowanych, drewnianych rzeźb zwierząt, które tworzą w nim szlak ukazujący bogactwo fauny tego regionu. Stąd dziegieć, choć intensywny i niezbyt przyjemny, stał się niejako zapachową wizytówką miasta i nasączone nim figurki sprzedaje się w sklepikach z pamiątkami.

Za węchem po muzeum

Podczas zwiedzania Nowego Jorku, w samym jego centrum, można poczuć zapach świeżej, wilgotnej gleby. Zapewnia go The New York Earth Room (Nowojorski pokój ziemny) – prawie 200 m sześciennych ziemi rozłożonej warstwą o grubości ponad pół metra na podłodze w galerii w dzielnicy Soho. Jest stałą instalacją artystyczną, mającą stworzyć sanktuarium natury. Zapachowy projekt prowadzi też wspomniane już muzeum w Ulm, gdzie wędruje się przez kolekcję obrazów, przy każdym wdychając zapach rzeczy lub scen na nim przedstawionych. Trasa nazwana Follow Your Nose (Podążaj za nosem) powstała w 2022 roku i była pierwszą muzealną drogą zapachową w Europie, zrealizowaną z unijną inicjatywą „Odeuropa”, dokumentującą wielowiekowe europejskie dziedzictwo zapachowe. W ramach projektu badacze rejestrują historyczne zapachy, a niektóre nawet przywracają do życia.

Do trasy Follow Your Nose organizatorzy wybrali osiem obrazów, gdzie widniały jakieś elementy zapachowe, np. kwitnące ogrody, stół z potrawami czy dary Trzech Króli. Następnie perfumiarze z międzynarodowej korporacji International Flavours and Fragrances zaprojektowali 11 zapachów pasujących do tego, co dzieje się na każdym z płócien. I tak przy obrazie „Pokłon Trzech Króli” nozdrza oglądających wypełnia woń kadzidła i mirry, a przy martwej naturze z posiłkiem – kompozycja zapachów czerwonego wina, resztek jedzenia, papierosowego popiołu i polnych kwiatów. Francuski Luwr też oferuje wycieczki węchowe, a muzeum Prado w Madrycie ma wystawę zapachów inspirowaną zbiorem obrazów Jana Brueghela „Pięć zmysłów”.

targowisko z aromatycznymi przyprawami

Zdolność mózgu do kojarzenia zapachu z miejscem czy sytuacją wykorzystują marketingowcy, zlecając tworzenie zapachów, które skłonią cię do zakupów. 

Tak cuchnie duch

Brytyjskie miasto York już w 2011 r. wydało pachnący przewodnik turystyczny typu „zdrap i powąchaj”, który zawiera zapachy związane z kultowymi zabytkami. Określone są one jako „mieszanka skóry, starych ksiąg, złota, srebra, drewna i kurzu” albo „nostalgiczna mieszanka węgla, pary, oleju silnikowego i żelaza”. A wiejskie tereny Yorkshire reprezentowane są przez zapach tutejszych wrzosowisk. Jednak nie wszystkie wonie są przyjemne. Z kart opisujących nawiedzone domy unosi się woń siarki, a nawet odór konkretnego ducha, przypominający zgniłe jaja. Przewodnik powstał przy udziale miejscowych naukowców, którzy zapachy kojarzone z miastem odtworzyli w laboratorium. Potem zostały one przetworzone w lakier drukarski, który nałożony na zdjęcia w książce uwalnia aromat po zdrapaniu.

Niemal równocześnie z informatorem z brytyjskiego York powstał zapachowy przewodnik po Nowym Jorku „New York, Phew York”, opisujący 19 miejsc i 20 towarzyszących im zapachów – od hot dogów i kebabu z ulicznych straganów, przez pieczone kasztany, po odór śmieci i kanalizacji. W 2022 r. do miast oferujących wycieczki zapachowe z mapami typu „zdrap i powąchaj” dołączył Amsterdam. Poczujesz w nim smród kanałów i woń śledzi ze straganów, zapach starych książek w uliczce antykwariatów czy pieczonych gofrów. Natomiast w wiosce Borgo San Felice w Toskanii, idąc szlakiem winnic, poczujesz zapach dojrzewających winogron, mokrej ziemi i liści, starych beczek, drożdży oraz dymu do starzenia trunków. W nadmorskim regionie l’Empordà w Katalonii twórca lokalnej marki perfum organizuje spacery zapachowe. Turyści wąchają miejscowe rośliny, a potem uczestniczą w destylacji ich olejków eterycznych.

Mapowanie zapachów

Kate McLean, brytyjska graficzka i wykładowczyni na Uniwersytecie w hrabstwie Kent w Canterbury, zrobiła pierwszy na świecie doktorat z mapowania krajobrazu zapachowego, a dzisiaj prowadzi wycieczki w miastach całego świata. Zabiera na nie turystów, naukowców i studentów. Podczas zwiedzania Amsterdamu towarzyszyła jej grupa „nosów” z koncernu perfumeryjnego, a hiszpańską Pampelunę przemierzała z grupą winiarzy. Efektem są profesjonalne mapy sensoryczne, dokumentujące nawet lekko wyczuwalne wonie odnalezione w danym mieście. Niektóre tworzone przez nią plany przypominają trójwymiarowe makiety, na których nazwy zapachów umieszczone są pomiędzy budynkami. Powstały też specjalne aplikacje na smartfony, dzięki którym można zwiedzać miasto według własnych zapachowych preferencji. Obecnie McLean pracuje nad swoją pierwszą książką – „An Atlas of Scents and Smells” (pol. „Atlas zapachów i woni”), zbiorem danych węchowych z miast na sześciu kontynentach, zgromadzonych w ciągu ostatnich 12 lat. A jeżeli tęsknisz za minionymi wakacjami, powspominaj nosem, nie ma lepszego sposobu, nawet zdjęcia nie mogą się z nim równać. Powąchaj suszoną lawendę, spryskaj się owocowymi perfumami albo powdychaj zapach mokrej trawy. A potem zamknij oczy i poczuj się jak na urlopie. Zapewniam, że to działa!

Uliczki w Paryżu

Aromaty paryża Paryża zwykle kojarzą się z francuskimi perfumami, ze świeżo pieczonymi croissantami i z zapachem kawy z ulicznych kafejek.

Powąchaj i kup!

Dziś człowiek nie potrzebuje zmysłu powonienia, aby zaznaczyć swoje terytorium czy rozpoznawać poszczególne osobniki… Ale czasem, nagle, pojawia się jakiś obraz, ulotne wspomnienie miejsca czy osoby. Co spowodowało tę podróż w czasie? To zapach ma tę magiczną moc. Jedna jego smuga potrafi przenieść cię na pierwszą wycieczkę pod namiot czy do rodzinnego domu, gdzie piekło się drożdżowe ciasto… I właśnie tę zdolność mózgu wykorzystują marketingowcy, zlecając tworzenie zapachów, które skłonią cię do zakupów. Perfumowane jest prawie wszystko. W salonach samochodowych rozpylana jest woń „luksusu” – mieszanka zapachu skóry, męskich perfum, piżma i drzewa cedrowego. W centrach handlowych do systemów wentylacyjnych wpuszcza się zapach pizzy, by zachęcić klientów do wizyty w restauracji. Ubraniom i zabawkom też nadaje się przyjemniejsze zapachy, aby zabić te chemiczne z fabryk. Tak naprawdę aż 80 proc. produkcji światowego przemysłu perfumeryjnego trafia do… przedmiotów codziennego użytku! To może na większe zakupy lepiej iść z katarem?

Artykuł pochodzi z miesięcznika Wróżka

Nr 10/2025 w sprzedaży od 11 września w kioskach lub prenumeracie.

Fot. Shutterstock