- W podróży
Pirts. Łotewska sauna idealna na pierwsze chłody
Chłodne poranki, dłuższe wieczory i pierwsze mgły nad łąkami to idealny moment, żeby wejść w ciepło. Pirts nie jest kolejną „atrakcją spa”, tylko prowadzonym przez gospodarza rytuałem, który łączy parę, naturalne wiązki, zioła i kontrast z zimną wodą. Daje lekkość w barkach, spokój w głowie i poczucie, że ciało znowu współpracuje.
Jeżeli twoje skojarzenia z sauną to wyłącznie pokój wyłożony drewnem, w którym jest gorąco to znaczy, że nigdy nie byłeś na łotewskiej prowincji. Tam sauna, a raczej rytuał pirts, to kilkugodzinna sekwencja doświadczeń, której przeprowadzenie wymaga wiedzy o roślinach, znajomości pradawnych pieśni dainas, i otwartości na doświadczenia pogańskich przodków.
Pirts to jeden z najstarszych i najbardziej cenionych rytuałów na Łotwie, który łączy oczyszczanie ciała, relaks, medycynę ludową i elementy duchowości. Mimo, że sekwencje wypocenia się w gorącej izbie, a następnie wychładzania się w zimnej wodzie przypominają nowoczesne saunowanie to łotewski pirts ma dużo głębsze przesłanie. Tu jeszcze doświadczysz naprzemiennego nacierania solą, miodem i sproszkowanym bursztynem, leżenia na kwiatowym łożu i obrzędu wyzbywania się złych emocji. To naprawdę coś więcej niż zwykła sauna – to wieloetapowy rytuał, głęboko zakorzeniony w kulturze i tradycji tego nadbałtyckiego kraju.




Rytuał, nie zabieg
Rytuał odbywa się w specjalnie zbudowanej drewnianej chacie – łaźni parowej. Do rozgrzewania używa się często pieca z kamieniami, które po polaniu wodą wydzielają intensywną parę. Ważne jest przygotowanie naturalnych wiązek z gałązek brzozy, dębu, lipy czy jałowca. Prowadzący rytuał często o poranku uda się do lasu – tam zerwie świeże zioła, które będą odpowiadały aurze dnia i charakterowi spodziewanych gości. Wnętrze łaźni nie przypomina typowej sauny – jest mocno osmalone i mroczne.
Uczestnicy wchodzą do gorącej łaźni i stopniowo przyzwyczajają się do temperatury.
Ciało jest rozgrzewane ciepłem i parą. Pirts ma nie tylko oczyścić skórę, ale też pobudzić krążenie i przygotować do dalszych etapów. Mistrz ceremonii przejdzie do kolejnego etapu, gdy upewni się, że uczestnicy są dobrze rozgrzani, a najważniejsze jest rozgrzanie stóp.
Para, zapach lasu i witki w ruchu
Centralnym elementem pirts jest chłostanie i masowanie rozgrzanego ciała witkami. Ruchy są rytmiczne i naprzemienne – od lekkiego muskania po mocniejsze uderzenia. Uważa się, że brzoza ma działanie oczyszczające i poprawia krążenie, a dąb wzmacnia i działa kojąco na skórę. Jałowiec daje intensywny, żywiczny aromat i właściwości antyseptyczne.
To nie tylko masaż, ale też rodzaj energetycznego oczyszczania – w tradycji wierzy się, że witki „wymiatają” zmęczenie i złe emocje. Często pirts-master będzie nas prosił o zwizualizowanie naszych emocji i przypisanie im konkretnych kolorów, na przykład złe emocje to kolor fioletowy, a dobre to zielony.
W pirts korzysta się z prostych, ale działających składników: sól, która delikatnie złuszcza i pobudza skórę; miód, który zmiękcza i otula; bursztyn w proszku, który dodaje żywicznego, ciepłego akcentu. Czasem na ławie czeka kwiatowe posłanie – szybki odpoczynek między przejściami. To nie „efekty specjalne”, tylko narzędzia, które w tym porządku mają swoje miejsce. Jesienią ich działanie czuć wyraźniej: skóra otrzymuje bodziec, którego brakowało po lecie, a zapachy lasu robią to, czego nie da się uzyskać perfumą z półki.


Miejsce sauny w kulturze Łotwy
Certyfikowany sauna-master z pewnością odśpiewa kilka łotewskich pieśni ludowych, nazywanych dainas, które stanowią jeden z największych zbiorów wierszowanego dziedzictwa ludowego na świecie. Są one zbiorem ludowej mądrości i światopoglądu Łotyszy, zakodowanym w 1,2 miliona wierszy, gdzie każdy ma od czterech do sześciu wersów. Opisują one rytualne wyznaczniki całego ludzkiego życia, a także porady, jak je dobrze przeżyć oraz szczegółowo opisują cykl pór roku w przyrodzie. Złożony świat mitologii i zwyczajów społecznych przedstawiany jest niczym w najlepszej książce historycznej – a jednak napisanej poezją. Łotysze podkreślają, że przekazywane z pokolenia na pokolenie pieśni dainas pozwoliły im zachować tożsamość narodową podczas ciężkich czasów komunizmu.
Kontrast ciepło – zimno
Po intensywnym rozgrzaniu następuje ochłodzenie – wejście do zimnej wody. Nie bądźmy zaskoczeni, gdy zbiornikiem z zimną wodą będzie po prostu mały staw wykopany na wiejskim podwórzu. Ten kontrast między ciepłem a zimnem hartuje organizm, wzmacnia odporność i daje poczucie odrodzenia. Istotne jest, by podczas zanurzania pod wodą znalazła się także głowa. Ostatni cykl zanurzania odbywamy zmieniając pozycję – należy leżeć poziomo na powierzchni wody podtrzymywani delikatnie przez pirts-mastera.
Cały rytuał trwa zwykle trzy godziny, lecz nigdy nie odbywa się w niedzielę. Jest poprzedzony wypiciem ziołowych herbat, które dodatkowo wspierają oczyszczanie organizmu, a na koniec możemy otrzymać talerz świeżych ogórków i wiejskiego sera.
Najczęstsze wrażenie po wyjściu? Lekkość. Nie euforia, nie senność, tylko zwykła lekkość w ciele i klarowny plan na resztę dnia. Jesień dzięki temu nie jest już „sezonem na przetrwanie”, tylko porą, w której można złapać temperaturę dla siebie: za oknem chłód i mgły, w środku ciepło, para, zieleń z lasu i cisza, która naprawdę odpoczywa.
Fot. K. Kowalski