werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • Sprawdzone miejsca
  • Dzieje się

„The Guardian” wyróżnił 10 ogrodów w europejskich metropoliach. Wśród nich dach BUW w Warszawie

autor: Agnieszka Kaszuba

„The Guardian” opublikował listę 10 sekretnych ogrodów w największych miastach Europy. W tym gronie znalazł się Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie – wyraźne wyróżnienie dla stolicy i potwierdzenie jakości jej miejskiej zieleni. Zestawienie obejmuje mniejsze, mniej oczywiste przestrzenie dostępne na co dzień, które pozwalają złapać oddech poza głównymi trasami zwiedzania.

W samym środku europejskich metropolii wciąż da się znaleźć skrawki zieleni z własną historią i rytmem. Czasem są to dawne ogrody pałacowe, czasem dziedzińce łaźni, czasem nowoczesne realizacje, które przykrywają zielenią dachy gmachów. Łączy je dostępność i skala, która sprzyja ucieczce od tłumu. Nie trzeba tu planować całego dnia – to raczej zielone przystanki, którymi spina się intensywny miejski program.

Redakcja „The Guardian” przejrzała największe miasta Europy, szukając nie oczywistych „ikon”, lecz mniejszych, „sekretnych” ogrodów, gdzie wciąż liczy się detal, cień drzewa i widok z zaskakującej perspektywy. W jednym zestawieniu spotykają się barokowe tarasy, romantyczne parki, dziedzińce historycznych instytucji i współczesne ogrody dachowe. Na liście znalazł się również warszawski Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej – ważny sygnał, że polskie realizacje krajobrazowe świetnie bronią się w europejskim towarzystwie.

Ogród botaniczny na dachu biblioteki UW, Warszawa

Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej to dwa poziomy – dolny z oczkiem wodnym i rzeźbami, górny na dachu z systemem kładek nad świetlikami czytelni; pergole, punkty widokowe na Wisłę i Powiśle.

Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej, Warszawa

Spacer zaczyna się zwykle przy ul. Dobrej i płynnie przechodzi z poziomu ulicy do zieleni. Na dole jest woda, ławki i rzeźby, które porządkują ruch. Wyżej kładki prowadzą nad świetlikami czytelni; cztery strefy dachu różnią się doborem roślin i odcieniem zieleni. W praktyce to zestaw sprawdzonych gatunków: pnącza (glicynia, winobluszcz, bluszcz), trwałe byliny i trawy ozdobne (jeżówki, szałwie, rozchodniki, miskanty), krzewy strukturalne (berberysy, tawuły, irgi). Ogród działa jak „drugie piętro” spaceru – z widokiem na Powiśle i Wisłę, bez odrywania się od miasta. „Guardian” mógł docenić skalę jak na ogród dachowy, publiczny i bezpłatny dostęp oraz to, że architektura i roślinność pracują tu razem: techniczne elementy nie przeszkadzają w odpoczynku, a zieleń nie udaje parku narodowego, tylko uczciwie zasłania to, co powinna.

 

Madryt, ogród El Capricho

El Capricho to rozległy park z końca XVIII w. ze strefami w trzech stylach: francuskim, angielskim, i włoskim. 

El Capricho, Madryt

Na obrzeżach stolicy rozkłada się park z końca XVIII wieku, zaprojektowany w trzech stylistykach. Oś widokowa i symetria francuskich parterów przechodzą w pejzażowe ścieżki „angielskie”, dalej pojawiają się włoskie akcenty – pergole, pawilony, mostki. Drzewostan jest dojrzały: platany i lipy, cyprysy, wawrzyny, w punktach reprezentacyjnych magnolie; niżej róże i byliny sezonowe. Do tego labirynt i niewielkie jezioro, a pod ziemią dobrze zachowany schron z czasów wojny domowej. „Guardian” zwrócił uwagę na kompletny przegląd historycznych form w jednym miejscu i na fakt, że mimo skali park nie jest „parkiem-paradą” – działa jak spokojna alternatywa dla centrum, z dużą szansą na prawdziwą ciszę w wielkim mieście.

Onion Garden, Londyn

Między Victorią a St James’s Park powstał ogród, który zamiast betonu proponuje prostą, ale gęstą roślinność. Ławki ustawiono tak, by odciąć widok na ulicę; rabaty są blisko, na wysokości oczu. Dobrze radzą sobie tu miejskie, odporne gatunki: lawendy, kocimiętki, szałwie, jeżówki, rozchodniki; wiosną cebulowe, latem budleje i hortensje. To miejsce realnie używane przez okolicznych pracowników i sąsiadów – lunch, kawa, krótkie warsztaty ogrodnicze. „Guardian” mógł wyróżnić ten ogród jako modelową transformację „narożnego nie-miejsca” w przestrzeń, która odzyskuje czas i uwagę przechodniów, bez wysokich nakładów i bez monumentalnych gestów.

Jardin Anne-Frank, Paryż

W Marais, za niepozorną furtką, jest dziedziniec, na którym spotykają się codzienność i pamięć. Pergola daje cień, ławki domykają przestrzeń, mały plac zabaw nie dominuje, tylko wpisuje się w całość. W ogrodzie użytkowym rosną lawendy, zioła i róże pnące; w drzewostanie m.in. klony, lipy i – najważniejsze – kasztanowiec wyhodowany z potomnego zrazu drzewa opisanego w dzienniku Anne Frank. To detal o dużym ciężarze, ale ogród nie zmienia się przez to w skansen – działa jak sąsiedzki azyl pięć minut od gwaru. „Guardian” docenił zapewne umiejętność połączenia symboliki z normalnym funkcjonowaniem miejsca, bez nadmiaru tablic i kotylionów.

Sztokholm, ogród Centralbadets trädgård

Centralbadets trädgård to dziedziniec zabytkowego spa przy Drottninggatan z małym stawem, krętymi ścieżkami i stolikami w zieleni. 

Orto Botanico di Brera, Mediolan

Za murem Palazzo Brera jest klarowny, 18-wieczny układ z dwiema owalnymi sadzawkami i siecią ścieżek. W kolekcjach widać rodowód leczniczy: rabaty z ziołami i roślinami użytkowymi (rozmaryn, szałwia, ruta, lawenda), a obok starodrzew – cisy, magnolie i ginkgo, które jesienią rysują mocny, złoty kadr. Ogród jest blisko Pinakoteki, ale działa jak osobny przystanek: kwadrans na ławce przy wodzie efektywnie „resetuje” po salach muzealnych. Wyróżnienie „Guardiana” to najpewniej pochwała miejskiej oazy, która nie udaje nowoczesności na siłę, tylko utrzymuje historyczną funkcję i standard pielęgnacji na poziomie, który czuć przy każdym wejściu.

Centralbadets trädgård, Sztokholm

Dziedziniec zabytkowego spa przy Drottninggatan ma prosty zestaw elementów: nieduży staw, kręte ścieżki, rzeźbę pod drzewem, kilka stolików między rabatami. Paleta roślin jest dopasowana do półcienia i klimatu: hosty, paprocie, hortensje, rododendrony; w narożach ocalałe drzewa owocowe przypominają o dawnej funkcji zaplecza. To ogród użytkowany równolegle przez gości łaźni i przechodniów – scenografia codzienności, która nie wymaga wielkich słów. „Guardian” mógł podkreślić właśnie tę podwójną rolę: zielonego foyer dla spa i publicznego azylu kilka kroków od jednej z najbardziej ruchliwych ulic.

Ogród Biblioteki Królewskiej, Kopenhaga

Między biblioteką a Christiansborgiem zieleń domyka staw, który co godzinę zaznacza rytm miejsca pionowym strumieniem wody. W drzewostanie dominują lipy i kasztanowce, dalej klony i graby; przy gruncie pracują hortensje i irgi oraz sezonowe byliny. Ogród ma charakter czytelni plenerowej: notatniki, książki, przerwy w pracy. Ma też detal, który wiąże go z historią – stalowy pierścień cumowniczy w murze, ślad dawnej przystani. „Guardian” prawdopodobnie wyróżnił tu rzadkie połączenie monumentalnej architektury wokół z lekką, dostępnie rozplanowaną zielenią, która działa bez względu na porę dnia.

Ogród Botaniczny Diomidousa, Ateny

Ogród Botaniczny Diomidousa w Atenach jest największym tego typu miejscem w całej Grecji. 

Károlyi-kert, Budapeszt

W piątej dzielnicy, między kamienicami, leży najstarszy ogród publiczny w mieście. W środku – klasyczny zestaw: geometryczne klomby i fontanna, żywopłoty z ligustru i bukszpanu, a dalej bardziej swobodne alejki. Drzewa dają wysoką, równą zasłonę (platany, lipy, klony), na rabatach pracują róże i byliny sezonowe. To ogród zamieszkany przez sąsiedztwo: plac zabaw w rogu, kawiarnia przy bramie, stałe godziny spacerów. Ma też swój „znacznik” – figurkę królika, pamiątkę po dawnym bywalcu, którą dzieci wypatrują przy każdej wizycie. „Guardian” wskazuje go jako wzór ogrodu sąsiedzkiego w ścisłym centrum: niewielkiego, ale działającego codziennie i dla wszystkich grup użytkowników.

Vrtbovská zahrada, Praga

Barokowy ogród tarasowy na zboczach Petřína działa jak krótka lekcja kompozycji. Z dołu czytelny parter z rzeźbami, wyżej kolejne platformy z formowanymi roślinami – bukszpanem, cisem, grabem – i pojemnikami ustawionymi precyzyjnie względem balustrad. Na górze pawilon i pewny widok na zamek oraz starówkę. W praktyce to trzydzieści minut porządnego, „zagęszczonego” doświadczenia: klasyczna geometria, dobre detale kamieniarskie, światło, które zmienia się z każdą godziną. „Guardian” zapewne docenił tu rzadką w centrum metropolii spójność stylu w kompaktowej skali oraz fakt, że ogród oferuje efektowną panoramę bez wspinaczki na długie dystanse.

Ogród Botaniczny Diomidousa, Ateny

Na zachodnim skraju miasta rozciąga się największy ogród botaniczny w Grecji. Duża część to teren półdziki, ale w strefie uprawnej trasa prowadzi przez działy tematyczne: śródziemnomorski z oliwkami, laurami, mirtami, oleandrami i piniami, „antyczny” z gatunkami znanymi ze źródeł, oraz arboretum z drzewami z innych stref klimatycznych. Po kilkunastu minutach marszu znika wrażenie metropolii; zostaje szum owadów i równy cień sosen. „Guardian” wyróżnił skalę i edukacyjny profil ogrodu, a także to, że w upalnym mieście tworzy on realny, chłodniejszy korytarz zieleni, dostępny bez biletów i dalekich dojazdów.

Fot. Shutterstock