- Od kuchni
Jesz i Zając w Bielsku-Białej. Kawiarnia z duszą PRL i świeżym spojrzeniem
Późny PRL bez cepelii, współczesność bez chłodnej sterylności. „Jesz i Zając” to nowe miejsce, które pamięta paprotki u babci i oranżadę w szklanej butelce, ale działa w rytmie dzisiejszego miasta. Tu detal robi robotę: miękkie przejścia zieleni na ścianach, ręcznie robione kafle, bar w odcieniu brudnego złota i rattanowe akcenty, które scalają przestrzeń. Adres prosty: Bielsko-Biała, ul. Listopadowa 65.
Za projektem stoi architektka wnętrz Aneta Szpoton-Dziąćko, założycielka 53studio. Kawiarnia miała „mieć duszę” i od pierwszego szkicu prowadzić gościa przez wrażenia, a nie przez katalog detali retro. Dlatego zamiast rekonstrukcji – narracja: wspomnienia kolorów z lat 70., połysk szkła, ciepło drewna i roślin, a obok pełna współczesna funkcjonalność. Efekt to wnętrze, które czuje się jak scena do rozmów – z miękkim światłem i tonami zieleni, które uspokajają w ciągu dnia.
Co zjeść i wypić w „Jesz i Zając”
Na śniadanie pojawiają się klasyki i rzeczy „na apetyt od rana”: jajka na bekonie, wrap jajeczny, frankfurterki z grillowanymi warzywami i jajkiem sadzonym, chałka z jajkiem poche, awokado i majonezem truflowym, pancakes z syropem klonowym i owocami albo prosta jajecznica. W ciągu dnia wjeżdżają przystawki – krewetki na białym winie albo w panko (na szpinaku, z majonezem chili), wołowina tataki z kizami wasabi, a do tego zapiekanki: z rostbefem lub z kurczakiem. Są sałatki (z kurczakiem, z halloumi, z krewetkami w panko) i dania konkretne: polędwiczki wieprzowe z purée groszkowym i pomidorkami koktajlowymi, makaron orientalny (do wyboru z kurczakiem, krewetkami albo tofu), filet grillowany na szparagach z frytkami, bakłażan z pastą miso, filet w panko z batatami, okoń z warzywami na białym winie. Do picia – krótka i konkretna karta: czarna, cappuccino, latte, espresso (także doppio), herbata oraz świeżo wyciskane soki i koktajle (300 ml). Ceny są przystępne: przykładowo krewetki w panko 28 zł, polędwiczki 39 zł, latte 15 zł. Menu działa też w formule „tygodniówki”, więc poza kartą wpadają zestawy dnia.

Kącik rozmów w „Jesz i Zając”: dwa miękkie fotele przy okrągłym stoliku, na tle cieniowanej ściany i autorskiego obrazu z „bańką” – klimat retro w nowoczesnym wydaniu.
Od impulsu do koncepcji. Jak rodzi się atmosfera
„Robimy kawiarnię! Taką w klimacie późnego PRL-u!” – od tego telefonu zaczęła się praca, która szybko wyszła poza żart i przerodziła się w pełnowymiarową koncepcję. Zastany lokal z lat 70. – ze starą posadzką i sufitami, ale z potencjałem – wymagał gruntownej przebudowy instancji, koloru i układu funkcjonalnego. Transformacja nie zatrzymała się na rekwizycie; ważniejsze było wrażenie, ciągłość opowieści i rytm codziennego użytkowania. Dlatego wnętrze jest jednocześnie znajome i świeże: przenosi w czas wakacji u babci, ale działa jak współczesny, wygodny salon do spotkań.
Materiały, które robią klimat
Kompozycja przestrzeni pracuje kolorem i fakturą. Ściany w szałwiowych tonach wykończono aerografem, dzięki czemu światło „ślizga się” po powierzchni, zamiast ją spłaszczać. Autorski mural – przygotowany z malarką – jest bardziej tłem narracyjnym niż dekoracją do oglądania z dystansu. Formy mebli są organiczne; rattanowe elementy pochodzą z fabryki mebli giętych Paged, co wprowadza do wnętrza lekkość i wyraźny akcent rzemiosła. Całość spina bar w kolorze brudnego złota, który subtelnie nawiązuje do domowego kredensu z minionych dekad. Na poziomie dotyku ważne są ręcznie robione kafle – ciepłe, nieidealne, przyjazne. Te decyzje materiałowe i kolorystyczne nie są tu ozdobą, ale mechanizmem budującym komfort akustyczny i wizualny, tak potrzebny w miejscu spotkań.

Strefa stolików: gięte krzesła, drewniany blat, ławka z miękkimi poduchami i dużo zieleni oddzielonej lamelami – przytulne światło i codzienny komfort. Projekt: 53studio / Aneta Szpoton-Dziąćko.
Kawiarnia z misją. Dla młodych – i dla dorosłych
Lokalizacja przy liceum narzuciła kierunek: ma być tu przestrzeń do oddechu po lekcjach, do szybkiego, ale wartościowego jedzenia i do spotkań. Menu i układ sali pomyślano tak, by można było wpaść na 20 minut albo zostać dłużej przy rozmowie. Z czasem pojawili się także dorośli – ściąga ich przyjemna, niewymuszona atmosfera i spójność detali, które kojarzą się z domem. To „kawiarnia z misją” w praktyce: buduje dobre nawyki, nie rezygnując z charakteru i jakości.
Rzemiosło, proporcje, światło. Dlaczego to działa
Projekt trzyma się jednej logiki: detale mają znaczenie tylko wtedy, gdy służą całości. Stąd miękkie profilowanie kolorów, oszczędna grafika ścian, ciepłe, rozproszone oświetlenie i konsekwencja materiałowa. Nic nie „krzyczy”, bo ważniejszy jest komfort rozmowy, czytania czy pracy na laptopie. Tak zbudowana atmosfera sprawia, że „Jesz i Zając” jest miejscem nie tylko do kawy – to punkt orientacyjny w dzielnicy, w którym człowiek zwalnia, nawet jeśli przyszedł na chwilę.
Kim jest autorka projektu
Aneta Szpoton-Dziąćko prowadzi 53studio od 2011 roku. Projektuje wnętrza komercyjne, prywatne i publiczne w Polsce i za granicą, a jej znakiem rozpoznawczym są autorskie, odważne koncepcje prowadzone „od pierwszego szkicu po montaż ostatniego detalu”. Inspiracje czerpie z podróży i natury; na co dzień mieszka w Bielsku-Białej, gdzie bliskość gór daje tempo pracy i odpoczynku. To doświadczenie konsekwentnej opieki nad procesem przekłada się na efekt: spójne wnętrza, które dobrze się starzeją i „trzymają” funkcję.
Fot. MarKas Creative