- W podróży
Pendolino w Tatry. Z północy Polski pociągiem prosto pod Giewont
Nowe połączenie Pendolino łączy Gdynię, Gdańsk i Warszawę z Zakopanem. Siedem godzin bez przesiadek wystarczy, by przejechać Polskę z północy na południe. Dla podróżnych to nie tylko wygoda, ale też zupełnie nowy sposób myślenia o podróżach po kraju.
Po raz pierwszy można dojechać z Gdyni i Gdańska do Zakopanego jednym pociągiem. Bez przesiadek w Krakowie, bez szukania busa na końcowym dworcu. Czas przejazdu to nieco ponad siedem godzin – długo, ale dla wielu to i tak szybciej niż samochodem w weekend, zwłaszcza zimą.
W praktyce oznacza to wygodniejszą logistykę. Zajmujesz miejsce w Trójmieście i nie ruszasz się z fotela aż do Tatr. Dla pasażerów, którzy do tej pory musieli kombinować z przesiadkami, to realna zmiana. Skład zatrzymuje się tylko w większych miastach – Warszawie, Krakowie – i jedzie dalej w góry. Dzięki temu podróż jest spójna, a ryzyko utraty połączenia maleje.
Nowa relacja to też test dla całej sieci : długi dystans, różne warunki na trasie, pełne składy w sezonie i infrastruktura, która wciąż ma swoje ograniczenia. W założeniu to komfortowy pociąg, ale rzeczywistość pokazuje, że tempo podróży nadal potrafi zwolnić.
Jak wygląda przejazd
Pierwsze wrażenie jest dobre: czyste wagony, wygodne siedzenia, sprawny system rezerwacji miejsc. Skład rusza punktualnie, ale już po kilku godzinach widać, że to nie ekspres z folderu reklamowego. Opóźnienia się zdarzają – najczęściej na odcinkach dojazdowych do dużych węzłów i na ostatnich kilometrach przed Zakopanem, gdzie linia kolejowa wymaga modernizacji.
W praktyce opóźnienia rzędu 20–40 minut nie są niczym niezwykłym. Czasem to efekt zimy, czasem przeciążonego ruchu na trasie. W sezonie letnim problemem bywa też dłuższy postój na stacjach przelotowych, gdy trzeba wpuścić inne pociągi lub wymienić załogę.
Największy plus? Brak przesiadek. Nawet jeśli Pendolino jedzie wolniej, nie trzeba martwić się o kolejny skład. Pasażerowie z dziećmi, starsze osoby i turyści z większym bagażem zgodnie przyznają, że to właśnie ciągłość podróży jest najważniejsza. Mimo poślizgów, to wciąż prostszy sposób na dotarcie w góry niż wcześniejsze układanki z przesiadkami.
Wnętrze i warunki
Pendolino zapewnia standard, do którego można się przyzwyczaić: wygodne siedzenia, gniazdka, klimatyzację i wagon gastronomiczny. Jednak komfort kończy się, gdy skład jest pełny, a bywa, że w sezonie trudno znaleźć wolne miejsce.
Internet działa, choć z przerwami. W górach sygnał bywa słabszy, więc lepiej mieć własny pakiet danych. Gniazdka też nie są idealne, niektóre nie ładują w pełni, zwłaszcza w starszych wagonach. Warto mieć powerbank, jeśli planujesz pracować w drodze.
Wagon restauracyjny to dobra opcja, ale trzeba się liczyć z tym, że przy dużym obłożeniu menu może się skończyć szybciej niż planowano. Najczęściej dostępne są kanapki, kawa i dania gorące.
Miejsca na bagaż są ograniczone. Z walizkami nie ma problemu, ale przy nartach lub snowboardach zaczyna się improwizacja: sprzęt trzeba ustawiać tak, by nie blokował przejścia. Rowery w Pendolino nie wchodzą w grę; można zabrać tylko składane, zapakowane w pokrowiec.

Nowa relacja Pendolino łączy Trójmiasto z Zakopanem w jednym przejeździe.
Ceny i rezerwacje
System sprzedaży biletów działa w modelu dynamicznym. W inauguracji można było kupić symboliczne bilety za złotówkę, ale w regularnym ruchu ceny są elastyczne. Spółka podaje, że podróżny za przejazd pociągiem pendolino z Krakowa do Zakopanego zapłaci od 9 zł. Ceny biletów na trasie z Warszawy zaczną się od 49 zł, a z Trójmiasta – od 59 zł, ale tylko promocyjne i ze zniżkami. Realnie bilet będzie kosztować około 230–260 zł z Gdyni do Zakopanego i 150–180 zł z Warszawy do Zakopanego w drugiej klasie. Im bliżej wyjazdu i im większe obłożenie, tym drożej. W sezonie zimowym i w długie weekendy ceny potrafią wzrosnąć kilkukrotnie.
Najlepiej rezerwować wcześniej: szczególnie jeśli zależy ci na konkretnym miejscu. Rezerwacja jest obowiązkowa, a przypadkowe „z automatu” potrafią rozrzucić pasażerów po całym składzie. Warto też pamiętać o strefie ciszy: sprawdza się dla osób, które chcą pracować lub odpocząć w spokoju, ale wymaga dyscypliny.
Pierwsza klasa daje więcej przestrzeni, jednak dopłata nie zawsze jest uzasadniona (dodatkowy posiłek). Dla większości pasażerów druga klasa przy wcześniejszej rezerwacji w zupełności wystarczy.
Przewoźnik stosuje zasady unijne dotyczące odszkodowań: po przekroczeniu określonego czasu opóźnienia można złożyć wniosek o zwrot części ceny biletu. Nie rozwiązuje to jednak kwestii dojazdu wieczorem. W praktyce najlepiej zostawić sobie margines – jeśli planujesz kolację w górach o konkretnej godzinie, ustaw rezerwację nieco później.
Zakopane i co dalej?
Dworzec w Zakopanem jest położony blisko centrum, ale w sezonie korkuje się równie skutecznie jak Zakopianka. Dla turystów jadących dalej – do Kościeliska, Białego Dunajca czy Bukowiny, najlepszym rozwiązaniem jest transfer z wyprzedzeniem, nie szukanie transportu na miejscu.
Wieczorem, szczególnie w zimie, okolica dworca jest zatłoczona, a ceny taksówek potrafią rosnąć z minuty na minutę. Warto też pamiętać, że autobusy lokalne kursują nieregularnie po godzinie 20, więc w razie opóźnienia może się okazać, że jedyną opcją pozostaje prywatny transport.
Pendolino do Zakopanego jest dobrą opcją dla tych, którzy wolą prosty plan i przewidywalność. Jedziesz jednym składem, nie martwisz się o przesiadki, nie ryzykujesz, że bus nie dojedzie. Działa to przy wyjazdach rodzinnych, tygodniowych pobytach w górach i dłuższych wypadach narciarskich.
Nie jest to jednak rozwiązanie dla każdego. Jeśli priorytetem jest najniższa cena, wciąż da się pojechać taniej: klasycznym połączeniem z przesiadką. Z kolei dla osób jadących do mniejszych miejscowości po drodze lepsze pozostają pociągi TLK lub IC z Krakowa, bo zatrzymują się częściej.