werandcountry.pl weranda.pl
Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej
  • W podróży

Jesień na Warmii i Mazurach. Osiem miejsc, w których naprawdę odpoczniesz

autor: Agnieszka Kaszuba

W tym roku Warmia i Mazury wracają na turystyczną mapę Polski z nową energią i z dofinansowaniem. Warmińsko-Mazurski Bon Turystyczny 2025, uruchomiony przez samorząd województwa, oferuje zniżki i dopłaty do noclegów jesienią, co sprawia, że coraz więcej osób wybiera północ Polski zamiast południowych kurortów. Efekt? Region powoli się zapełnia, ale wciąż pozostaje tu to, czego w górach i nad morzem już brakuje: przestrzeń, cisza i prawdziwy kontakt z naturą.

Warmia i Mazury po sezonie to zupełnie inny świat. Woda w jeziorach jest spokojna jak lustro, ścieżki puste, a poranki pachną mokrym mchem. To czas, kiedy można zobaczyć prawdziwe życie regionu, bez tłumów, za to z lokalnymi smakami, opowieściami i przyrodą, która wraca do swojego rytmu.
Oto osiem sprawdzonych miejsc: cztery na Warmii i cztery na Mazurach, w których jesień pokazuje swoje najlepsze oblicze. Wszystkie restauracje i pensjonaty, które tu polecamy, działają i przyjmują gości także poza sezonem.

Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie

Jesień we Wzgórzach Dylewskich. Fot. Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie 

Wzgórza Dylewskie. Warmia w rytmie slow

Południowa Warmia zaskakuje krajobrazem – zamiast płaskich pól i jezior pojawiają się pofałdowane wzgórza, które jesienią wyglądają jak utkane z miedzi i rdzy. Wzgórza Dylewskie, rozciągające się między Ostródą, Lubawą i Dąbrównem, to najwyższe wzniesienia północnej Polski (z kulminacją na Górze Dylewskiej – 312 m n.p.m.) i jeden z najciekawszych obszarów przyrodniczych Warmii. To miejsce, które docenią wszyscy, którzy jesienią szukają ciszy i przestrzeni – zamiast kolejnych folderowych „atrakcji”, znajdziesz tu prawdziwą przyrodę, zapach wilgotnego lasu i boczne drogi prowadzące donikąd.

Warto rozpocząć dzień w Wysokiej Wsi, gdzie zaczynają się szlaki piesze i rowerowe przez Park Krajobrazowy Wzgórz Dylewskich. To teren pełen bukowych lasów, jarów i punktów widokowych – najlepszy znajduje się przy platformie nad Glaznotami, skąd widać całą mozaikę pagórków i dolin. Jesienią mgły tworzą tu obrazy jak z akwareli: z jednej strony zamglone łąki, z drugiej pasy lasu, które płoną kolorami. Dla bardziej aktywnych – szlak czerwony w kierunku Góry Dylewskiej, prowadzący przez rezerwat przyrody „Jezioro Francuskie”. To idealna trasa na trzy-, czterogodzinną wędrówkę, którą można zakończyć gorącą herbatą w jednym z agroturystycznych gospodarstw w Wysokiej Wsi.

Zaledwie kilkanaście minut jazdy dalej leży Grunwald, symboliczna stolica warmińsko-mazurskiej historii. Po sezonie turystycznym muzeum i pole bitwy są niemal puste, więc można w spokoju przejść trasę edukacyjną i zajrzeć do pawilonu z rekonstrukcjami zbroi. Warto też odwiedzić Glaznoty, maleńką wieś z romańsko-gotyckim kościołem św. Katarzyny i mostem z czerwonej cegły nad Drwęcą. To jedno z tych miejsc, które wyglądają tak, jakby czas naprawdę się tu zatrzymał.

Na nocleg można wybrać elegancki, ale cichy Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie, którego przeszklone sale otwierają się na pagórkowaty krajobraz. W restauracji hotelowej serwowane są potrawy inspirowane regionem: pstrąg z pobliskich hodowli, pasztet z dziczyzny, zupa z dyni z olejem z rokitnika. Alternatywą jest klimatyczna Stara Szkoła Wysoka Wieś, prowadzona przez ludzi, którzy pokochali to miejsce i odtworzyli w nim dawny rytm warmińskiej wsi. W październiku, gdy po zachodzie słońca nad lasem unosi się dym z ognisk, słychać tylko dzwony z kościoła w Pietrzwałdzie i szelest liści pod butami. 

Olsztyn starówka

Jesienny Olsztyn jest zupełnie inny niż ten wakacyjny. 

Olsztyn i jezioro Ukiel. Stolica Warmii poza sezonem

Jesienny Olsztyn jest zupełnie inny niż ten wakacyjny. Gdy znikają tłumy turystów, miasto staje się spokojniejsze, cieplejsze w odbiorze, jakby wracało do swoich codziennych rytuałów. Położony pomiędzy kilkunastoma jeziorami i otoczony lasem, to jedna z tych stolic regionów, w których historia i przyroda współistnieją w idealnej równowadze. Jesienią szczególnie warto wybrać się tu na weekend, by zobaczyć, jak wygląda Warmia w wersji miejskiej, ale wciąż bliskiej naturze.

Zwiedzanie warto zacząć od Zamku Kapituły Warmińskiej, gotyckiej twierdzy nad rzeką Łyną, w której przez kilka lat mieszkał Mikołaj Kopernik. W murach działa dziś Muzeum Warmii i Mazur, z bogatą kolekcją dokumentów, map i eksponatów związanych z życiem codziennym dawnej Warmii. W jednej z sal można zobaczyć rekonstrukcję gabinetu Kopernika, a z baszty zamkowej roztacza się widok na starówkę z czerwonymi dachami i wąskimi uliczkami. Zaraz obok znajduje się Katedra św. Jakuba, imponująca gotycka budowla z XIV wieku, której surowe wnętrze nabiera jesienią miękkiego światła. Warto zajrzeć do środka – o tej porze roku w katedrze często odbywają się koncerty organowe.

Z centrum warto zejść na spacer wzdłuż rzeki – Łynostrada, nowoczesny szlak pieszo-rowerowy, prowadzi przez las miejski i kilka mostków z widokiem na kaskady wody. Jesienią to jedno z najładniejszych miejsc w mieście: liście tworzą dywan, a powietrze pachnie wilgocią i torfem. Trasa ma około 10 kilometrów i można ją zakończyć nad jeziorem Ukiel, największym z olsztyńskich akwenów. Tu rozciąga się promenada z pomostami, punktem widokowym i mariną, gdzie cumują jachty. Latem bywa tłoczno, ale jesienią można usiąść na ławce i patrzeć, jak mgła podnosi się znad wody.

Na obiad warto zajrzeć do Restauracji Warmia przy marinie. Lokal działa cały rok i specjalizuje się w rybach z okolicznych jezior: sandaczu, okoniu, sielawie. W menu jesiennym króluje krem z pieczonej pietruszki, gęsina i desery z jabłek z warmińskich sadów. Kto woli kuchnię bardziej wyrafinowaną, może odwiedzić restaurację „Daglezja” w Warmia Park Pluski, oddaloną o 15 minut jazdy samochodem – hotelowy kompleks z basenami i spa pozwala połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem w stylu wellness.

Wieczorem warto wrócić na starówkę, która jesienią ma wyjątkowy klimat – podświetlone mury obronne, brukowane uliczki i gwar cichych kawiarni. Na nocleg idealny jest Hotel Wileński, elegancki, z wnętrzami w stylu retro i restauracją serwującą regionalne wina. Alternatywą są apartamenty w centrum lub pensjonaty przy lesie. Jeśli zostaniesz dłużej, odwiedź jeszcze Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne, które kontynuuje kopernikańskie tradycje miasta. Pokazy wieczorne to świetny finał dnia, bo trudno o lepszy sposób, by zakończyć jesienny spacer po Warmii, niż spojrzeć w rozgwieżdżone niebo.

Dobre Miasto

W centrum Dobrego Miasta stoi imponująca Bazylika Najświętszego Zbawiciela i Wszystkich Świętych, trójnawowy kościół halowy z XIV wieku. 

Dobre Miasto i Dolina Łyny. Źródła, gotyk i ciche wędrówki 

Dolina Łyny to miejsce, które jesienią naprawdę pokazuje charakter Warmii: dziką, surową, pachnącą lasem i mchem. Płynąca z północy rzeka przecina rezerwaty, mija stare młyny i wąwozy, a w Dobrym Mieście, niewielkim warmińskim miasteczku położonym 25 kilometrów od Olsztyna, tworzy jeden z najpiękniejszych zakoli w regionie. Warto tu przyjechać na weekend z plecakiem i dobrymi butami, bo to teren idealny dla piechurów i fotografów.

Największą atrakcją przyrodniczą jest Rezerwat Źródła Rzeki Łyny, położony w gminie Nidzica, zaledwie pół godziny drogi od Dobrego Miasta. Woda wypływa tu spod ziemi w postaci kilkunastu zimnych źródeł, tworząc maleńkie strumienie, które łączą się w rzekę. Jesienią, gdy powietrze staje się chłodniejsze, z powierzchni unosi się mgła, a odgłosy lasu niosą się jak echo. Ścieżki prowadzą po drewnianych pomostach i mostkach, dzięki czemu można zobaczyć źródła z bliska – to miejsce, które bardziej przypomina północną Skandynawię niż Polskę.

Samo Dobre Miasto to przykład typowego warmińskiego grodu: brukowane uliczki, czerwone dachy i gotycka architektura. W centrum stoi imponująca Bazylika Najświętszego Zbawiciela i Wszystkich Świętych, trójnawowy kościół halowy z XIV wieku, który zachwyca monumentalnością i detalami – wysokie sklepienia, witraże i późnogotycki ołtarz. Warto też zajrzeć na wieżę, z której roztacza się panorama na dolinę rzeki i okoliczne lasy.

Tuż obok znajduje się zespół klasztorny franciszkanów z wirydarzem i ogrodem, w którym mnisi do dziś uprawiają zioła. W jednym z dawnych budynków klasztornych mieści się niewielkie muzeum, a przy odrobinie szczęścia można trafić na koncert lub wystawę fotograficzną. Dla miłośników historii – w zachodniej części miasta zachowały się fragmenty średniowiecznych murów obronnych i Brama Krakowska, przez którą dawniej prowadziła główna droga handlowa.

Po dniu pełnym spacerów warto zatrzymać się w Cudnych Manowcach w Olsztynie – restauracji, która łączy warmińskie tradycje z nowoczesnością. W jesiennym menu królują placki ziemniaczane z sosem z kurek, gęsina i pierogi z serem kozim i miodem. Kto szuka noclegu bliżej natury, może wybrać Agroturystykę w Orzechowie, dom w stylu dawnych mazurskich chałup, z piecem kaflowym i śniadaniami z lokalnych produktów. Wieczorem, gdy z łąk dobiega rykowisko jeleni, a niebo jest pełne gwiazd, trudno nie poczuć, że to właśnie tutaj Warmia pokazuje swoje najprawdziwsze oblicze.

Frombork

Frombork to jedno z tych miejsc, które warto odwiedzić właśnie jesienią, kiedy z ulic znikają tłumy. 

Frombork i Zalew Wiślany. Warmia z historią i wiatrem od morza

Frombork to jedno z tych miejsc, które warto odwiedzić właśnie jesienią. Gdy znikają wycieczki szkolne, a ulice pustoszeją, miasto Kopernika odzyskuje swoją monumentalność. Na wzgórzu nad Zalewem Wiślanym wznosi się Wzgórze Katedralne, zespół budowli wpisanych na listę Pomników Historii. W centrum stoi potężna Archikatedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Andrzeja, wzniesiona w XIV wieku. To jedno z najważniejszych miejsc sakralnych północnej Polski: surowe, gotyckie, z niezwykłą akustyką, która czyni je idealnym miejscem dla koncertów organowych.

Tuż obok znajduje się Wieża Radziejowskiego, najwyższy punkt widokowy w mieście. Z tarasu rozciąga się panorama na Zalew Wiślany, Mierzeję i okoliczne lasy. Jesienią, gdy powietrze jest przejrzyste, można dostrzec nawet zarysy portu w Tolkmicku. W wieży działa też wahadło Foucaulta, które w prosty sposób pokazuje ruch obrotowy Ziemi. To atrakcja, która fascynuje zarówno dorosłych, jak i dzieci. Warto również zajrzeć do Muzeum Mikołaja Kopernika, mieszczącego się w dawnym pałacu biskupim. Ekspozycja obejmuje mapy, instrumenty astronomiczne i przedmioty związane z codziennym życiem uczonego.

Schodząc ze wzgórza w stronę portu, warto przejść przez Rynek z kamienicami w stylu neogotyckim i barokowym. Na nabrzeżu czekają rybackie kutry, a w powietrzu unosi się zapach soli i dymu z kominów. Jesienią Frombork ma w sobie coś z północnej Norwegii – ciszę, przestrzeń i światło, które zmienia się z każdą godziną. Na obiad idealna będzie Restauracja Pod Wzgórzem, położona tuż pod katedrą. Serwuje ryby z Zalewu Wiślanego – flądrę, sandacza, węgorza – oraz zupę rybną z koperkiem i świeżym chlebem.

Dla chętnych warto zaplanować wycieczkę do Kadyn, dawnego majątku Hohenzollernów, gdzie zachowała się zabytkowa cegielnia i stadnina koni. W okolicy znajduje się również Rezerwat Zatoka Elbląska, jedno z najciekawszych miejsc ornitologicznych w regionie. Jesienią można tam zobaczyć tysiące gęsi, czapli i żurawi podczas migracji – spektakl, który trwa od września do listopada.

Na nocleg najlepiej wybrać Pensjonat Katedralna z widokiem na dachy Fromborka lub mały dom w Kadynach, gdzie rano słychać tylko mewy i kościelne dzwony. Gdy o zachodzie słońca siedzisz na ławce pod katedrą, a światło odbija się w szybach domów, trudno nie pomyśleć, że Warmia to nie tylko region, ale też nastrój: powolny, ciepły, głęboki.

Zachód słońca nad Krutynią.

Zachód słońca nad Krutynią. 

Krutyń. Serce Mazurskiego Parku Krajobrazowego

Jesienią Krutyń zupełnie zmienia charakter. Latem wioska tętni ruchem, brzmi śmiechem kajakarzy i rozmowami nad wodą. Ale od września, gdy wypożyczalnie powoli zamykają drzwi, zaczyna się prawdziwy czas tej miejscowości — cichy, zamglony, intensywnie pachnący lasem. Krutyń leży w samym sercu Mazurskiego Parku Krajobrazowego, w jednym z najczystszych przyrodniczo fragmentów Polski. Rzeka, od której wieś wzięła nazwę, jest krystaliczna, więc widać każdy kamień, każdą roślinę na dnie.

Najpopularniejszą atrakcją jest spływ Krutynią, który jesienią nabiera zupełnie innego wymiaru. Odcinek z Krutynia do Ukty (około sześciu kilometrów) prowadzi przez odcinki leśne, gdzie drzewa tworzą zielono-złoty tunel, a nad wodą przysiadają czaple i kormorany. Po drodze można minąć pływające liście jak mozaiki i usłyszeć klangor żurawi. Dla tych, którzy wolą spacer, polecany jest szlak pieszy prowadzący przez Rezerwat Krutyńskie, z pomnikowymi sosnami i rozlewiskami porośniętymi mchami torfowymi.

W samej wsi działa Muzeum Przyrodnicze Mazurskiego Parku Krajobrazowego, z bogatą kolekcją spreparowanych ptaków, eksponatami flory i fauny regionu oraz fotografiami dawnych Mazur. Często organizowane są tu warsztaty o ekosystemach i krótkie spacery edukacyjne. Warto też odwiedzić drewniany kościół ewangelicki z końca XIX wieku, jeden z nielicznych zachowanych w tym stylu na Mazurach.

Kilka kilometrów na północ znajduje się Wojnowo, dawna osada staroobrzędowców, którzy w XIX wieku uciekali tu przed prześladowaniami w Rosji. Wśród drzew kryje się cerkiew z cebulastą kopułą i klasztor żeński, dziś pełniący funkcję muzeum. To jedno z tych miejsc, które jesienią nabierają mistycznego charakteru — cisza, dym z ognisk i stary cmentarz z kamiennymi krzyżami tworzą niezwykły klimat.

Po powrocie do Krutynia warto zajrzeć do Karczmy Zacisze – Gościniec Mazur, jednej z najlepiej ocenianych restauracji w regionie. Menu opiera się na produktach sezonowych: borowikach, dyni, sandaczu, wędzonych rybach i pierogach z jagodami. Wnętrze pachnie drewnem i jałowcem, a wieczorem zapalają się świece na masywnych stołach. Na nocleg świetnym wyborem jest Pensjonat Magda położony tuż nad rzeką, z prywatnym pomostem i ogrodem. Gospodarze organizują też spływy i ogniska.

Krutyń to nie tylko natura, ale też kultura. Codzienność jest tu spleciona z rytmem wody. Jesienią można tu usiąść na brzegu i patrzeć, jak rzeka płynie swoim tempem, a w oddali dzwonią dzwony cerkwi w Wojnowie. W tych dźwiękach jest coś z północy, coś, co przypomina, że Mazury zawsze były pograniczem: kultur, języków i ludzi.

Ruciane-Nida. Śluzy, leśniczówka poety i park dzikich zwierząt

Miasto rozciągnięte między jeziorami Guzianka Wielka i Nidzkie to jedno z tych miejsc, które jesienią odzyskują spokój. Gdy żaglówki znikają z wody, a porty pustoszeją, Ruciane-Nida staje się znów mazurskim miasteczkiem z duszą. Dla wielu to punkt startowy do poznania Puszczy Piskiej, największego zwartego kompleksu leśnego w regionie, pełnego jezior, torfowisk i starych dróg brukowanych przez Niemców.

Spacer warto zacząć od Śluzy Guzianka, jednego z najstarszych działających urządzeń hydrotechnicznych na Mazurach. Zbudowana w XIX wieku, łączy dwa poziomy wody i pozwala przepływać jachtom między jeziorami. Jesienią można zobaczyć, jak działa bez tłumów: powolne otwieranie wrót, szum wody i metaliczne skrzypienie to prawdziwy spektakl dla cierpliwych. Tu zaczyna się też malowniczy szlak wzdłuż jeziora Nidzkiego, prowadzący przez pachnące żywicą lasy, gdzie często spotyka się sarny i daniele.

W lesie, kilka kilometrów od centrum, ukryta jest Leśniczówka Pranie — dawny dom Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Poeta spędzał tu z rodziną wakacje w latach 50., a dziś mieści się tu muzeum z oryginalnym wyposażeniem, pamiątkami i wystawami literackimi. W jesienne weekendy odbywają się tu kameralne koncerty i spotkania poetyckie przy kominku. Otaczający las wygląda wtedy jak żywy obraz — wilgotny, cichy, pachnący liśćmi.

Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest Park Dzikich Zwierząt Kadzidłowo, oddalony o zaledwie 10 minut jazdy. To jedna z najciekawszych atrakcji dla rodzin. Spaceruje się tu po ogrodzonych wybiegach, spotykając jelenie, muflony, żubry, rysie i dziki. W przeciwieństwie do zoo, tu zwierzęta często podchodzą blisko, można je karmić lub pogłaskać, co robi duże wrażenie także na dorosłych.

Po dniu pełnym wrażeń warto zatrzymać się w Tawernie nad Nidzkim, gdzie jesienią serwują sandacza w maśle czosnkowym, zupę rybną z warzywami i lokalne piwo z Browaru Kormoran. Wnętrze jest drewniane, z oknami wychodzącymi na jezioro, a wieczorami zapalają się lampiony. Dla tych, którzy szukają pełnego komfortu, świetnym wyborem będzie Hotel Nidzki, położony tuż nad wodą, z sauną i kominkiem w lobby.

Ruciane-Nida to także miejsce dla rowerzystów. Fragment Mazurskiego Szlaku Rowerowego prowadzi przez Puszczę Piską aż do Karwicy i Wiartla — 30 kilometrów trasy przez lasy, wydmy śródlądowe i ciche jeziora. Po drodze można spotkać orła bielika lub zimorodka, a w wielu zatokach jesienią zbierają się żurawie przed odlotem. Ten rejon Mazur pachnie sosną, mokrą korą i ogniem z kominków — i nawet bez śniegu ma w sobie coś z zimowej melancholii.

Ełk

Najlepszym punktem wyjścia w Ełku jest promenada nad Jeziorem Ełckim, długa na ponad trzy kilometry, ciągnąca się od portu jachtowego po most na wyspę.

Ełk. Miasto między wodą a światłem

Na pierwszy rzut oka Ełk wydaje się zwyczajnym mazurskim miastem: dużym, z promenadą i nowymi hotelami. Ale wystarczy jesienny weekend, by zrozumieć, że to jedno z najciekawszych miejsc północno-wschodniej Polski. Ełk to miasto, które żyje w rytmie jeziora – jego wody przecinają centrum, a większość spacerów zaczyna się i kończy właśnie tu.

Najlepszym punktem wyjścia jest promenada nad Jeziorem Ełckim, długa na ponad trzy kilometry, ciągnąca się od portu jachtowego po most na wyspę. Jesienią, gdy turyści wyjeżdżają, staje się idealnym miejscem na długie spacery. Woda odbija światła miasta, a w porannych mgłach słychać skrzek kaczek i odgłosy cumujących łodzi. Po drodze warto wstąpić do Muzeum Historycznego w Ełku, mieszczącego się w dawnym budynku kolejowym. Wystawy opowiadają o dziejach Mazur – od czasów pruskich po powojenne losy przesiedleńców – a ekspozycja o kolei wąskotorowej to gratka dla pasjonatów techniki.

Z muzeum łatwo dojść do Wieży Ciśnień, w której działa kawiarnia i galeria sztuki. Z tarasu rozciąga się panoramiczny widok na jezioro, most i starówkę. W pogodny dzień widać stąd całą linię brzegową i małe przystanie ukryte w zatoczkach. Na zwiedzanie warto też zarezerwować godzinę w Ełckiej Kolei Wąskotorowej – jesienią kursuje rzadziej, ale można wejść do hali napraw, zobaczyć stare lokomotywy i rozmawiać z maszynistami, którzy pamiętają czasy, gdy pociągi wąskotorowe woziły mleko i ryby z mazurskich wsi.

Po południu polecam wycieczkę rowerową wzdłuż wschodniego brzegu jeziora: przez wsie Sajzy i Barany. Droga prowadzi między polami i lasami, mija małe jeziora i drewniane kapliczki. To trasa, na której nie spotyka się prawie nikogo, a światło nad wodą zmienia się z każdą minutą.

W centrum Ełku nie brakuje miejsc, by dobrze zjeść. Na lunch lub deser warto zajrzeć do kawiarni-księgarni Między Wierszami, w której serwują aromatyczną kawę, krem z pietruszki i domowe ciasta. Wieczorem obowiązkowy punkt to Restauracja Złoty Okoń, słynąca z ryb z jezior Ełckiego i Sunowo. Szczupak w sosie koperkowym, sielawa z patelni i gulasz z grzybów to lokalne klasyki, które smakują najlepiej właśnie po spacerze.

Na nocleg warto wybrać Hotel Rydzewski, z dużymi pokojami, strefą relaksu i bliskością promenady. Jeśli szukasz większej ciszy, kilka kilometrów za miastem, w stronę Rydzewa, znajdują się małe pensjonaty z prywatnymi pomostami. Ełk jesienią ma w sobie coś ze Skandynawii – szarość i światło współistnieją tu w idealnej harmonii. To miasto, które wie, jak korzystać z ciszy.

Jezioro Mamry

Jezioro Mamry po sezonie. 

Pozezdrze i Mamerki. Historia ukryta w lesie

Wschodnie Mazury są inne niż reszta regionu – mniej turystyczne, bardziej surowe, przesiąknięte historią. Między Giżyckiem a Węgorzewem, na granicy Puszczy Boreckiej, kryją się Mamerki, kompleks bunkrów z czasów II wojny światowej, jedno z najlepiej zachowanych miejsc tego typu w Polsce. W lesie nad Kanałem Mazurskim powstała tu w latach 1940–1944 kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych III Rzeszy. Dziś, kiedy mgła kładzie się między drzewami, a powietrze pachnie torfem i mchem, trudno o bardziej sugestywne miejsce, by poczuć ciężar historii.

Zwiedzanie najlepiej rozpocząć rano, gdy promienie słońca wpadają przez dziury w betonowych stropach. Korytarze są chłodne, a echo kroków niesie się jak oddech przeszłości. W bunkrach urządzono ekspozycje – zdjęcia, modele, sprzęt wojskowy, a także rekonstrukcję gabinetu generałów. Największe wrażenie robi jednak drewniana wieża widokowa, z której widać Jezioro Mamry i ciągnący się na północ Kanał Mazurski. Z góry widać, jak las pożera to, co zostało po wojnie – betonowe bloki wtopione w zieleń, linie rowów ledwo widoczne pod ściółką.

Kilka kilometrów dalej znajduje się Pozezdrze, spokojna miejscowość położona nad jeziorami Stręgiel i Harsz. W przeciwieństwie do Mikołajek czy Giżycka, nie ma tu promenad ani stoisk z pamiątkami – za to jest cisza, przestrzeń i autentyczność. Pozezdrze było niegdyś niemiecką wsią, w której w czasie wojny znajdowała się willa Heinricha Himmlera. Dziś niewiele po niej zostało, ale wokół wciąż można odnaleźć fragmenty fundamentów i drogi brukowane granitem.

Warto przejść się wzdłuż brzegu Jeziora Stręgiel, które jesienią zamienia się w lustrzaną taflę. Na przeciwległym brzegu widać przystań, a w powietrzu unosi się zapach dymu z kominków. Dla miłośników przyrody to rejon pełen żurawi, bobrów i wydr, które łatwo dostrzec o świcie. Kilka kilometrów stąd zaczyna się ścieżka edukacyjna w kierunku Puszczy Boreckiej, gdzie rośnie starodrzew i żyją żubry.

Po południu warto zjeść w restauracji Hotelu Ognisty Ptak, położonej tuż nad brzegiem jeziora. W jesiennym menu króluje zupa rybna z czosnkiem niedźwiedzim, sandacz smażony z masłem klarowanym i pierogi z kaszą gryczaną. Wnętrza są przytulne, z kominkiem i panoramicznymi oknami, przez które widać wodę. Hotel oferuje też saunę z widokiem na jezioro – idealną po chłodnym spacerze.

Dla tych, którzy chcą połączyć historię z naturą, warto zaplanować jednodniową pętlę: Mamerki – Pozezdrze – Harsz – Leśniewo. Po drodze mijasz śluzy Leśniewo Górne i Dolne, monumentalne pozostałości po niedokończonym Kanale Mazurskim. Jesienią, gdy lasy są puste, można tu chodzić godzinami, nie spotykając nikogo. Cisza jest niemal namacalna.

Wieczorem, gdy słońce zachodzi za linią drzew, a jezioro Stręgiel przygasa jak polerowany metal, wszystko zwalnia. Pozezdrze to miejsce dla tych, którzy chcą zobaczyć Mazury od innej strony: bez świateł marin, ale z historią pod stopami i przyrodą w najczystszej postaci.

Fot. Shutterstock