- W podróży
Mały Tybet. Nie musisz jechać przez pół świata, by poznać mądrość Dalekiego Wschodu
Jest takie miejsce, cudownie położone nad jeziorem Maggiore, jedyne we Włoszech i jedno z niewielu w Europie. To Albagnano Healing Meditation Centre (Centrum Uzdrawiania i Medytacji Albagnano), czyli siedziba Stowarzyszenia Kunpen Lama Gangchen, poświęcone studiom i praktyce buddyzmu tybetańskiego. Powstało z myślą o ludziach poszukujących duchowości i życia w harmonii z naturą.
Aby tam dotrzeć, musisz najpierw dostać się do Verbanii, jednego z piękniejszych zakątków północnych Włoch i jeziora Maggiore. Następnie malowniczą serpentyną wjechać do niewielkiej miejscowości Bee, na wysokość 600 metrów nad poziomem morza. Dalej, najlepiej spacerkiem, przejść do Albagnano, malutkiej, przylepionej do gór części miasteczka, której domki przeglądają się w tafli jeziora. I nie zrażać się, że nie widać końca drogi! To jedynie 15 minut piechotą. Wędrówkę wynagrodzą ci przepiękne widoki, niekończący się śpiew ptaków i wszędobylska zieleń. Nierzadko zatrzyma się ktoś z tutejszych, by zaproponować podwózkę na jeden z parkingów tego centrum. A stamtąd już niedaleko – zaraz leśna dróżka otworzy się na to jedyne w swoim rodzaju miejsce.
Z powstaniem centrum w Albagnano wiąże się niezwykła historia. Lama Gangchen Tulku Rinpoche ujrzał siedzibę swojego stowarzyszenia w wizji. Przez wiele lat poszukiwał krainy z jeziorem położonym u stóp pięciu gór. Odnalazł je we włoskich Alpach.
Wyśnione miejsce
Stowarzyszenie Kunpen Lama Gangchen, należące do Włoskiej Unii Buddyjskiej, zostało założone przez samego lamę Gangchen Tulku Rinpoche, mistrza uzdrowiciela, jednego z najważniejszych ostatniej generacji lamów starego Tybetu. Historia powstania centrum buddyjskiego w Albagnano wiąże się z pewną wizją. Lama Gangchen opuścił Tybet w 1963 roku i pomieszkiwał w południowych Indiach. Pewnego dnia miał wizję krainy z pięcioma górami i jeziorem. Poszukiwał tego miejsca przez wiele lat i w wielu zakątkach świata: w Indiach, w Grecji, we włoskiej Toskanii. W styczniu 1999 roku, gdy zaczynał prace rekonstrukcyjne swojego monasteru w Tybecie, włoska znajoma wspomniała o Albagnano. Dawniej organizowano tam kolonie dla dzieci. W lutym 1999 roku do Albagnano dotarła delegacja mnichów buddyjskich na czele z lamą Gangchen. Widok pięciu gór oraz położonego przed nimi jeziora rozwiał wszelkie wątpliwości – to było miejsce z wizji.
Lama tutaj się osiedlił i zapoczątkował prace nad przebudową dawnego budynku kolonijnego. Obecnie mieści się w nim Atikiana – dom wakacyjny oraz część administracyjna centrum, jadalnia z daniami wegetariańskimi i kafeteria z wegańskimi przysmakami. Z głównego budynku, przez via Shambhala, przechodzi się do świątyni, czyli gompy (co w języku tybetańskim oznacza świątynię), oddanej do użytku w 2022 roku. Przy jej budowie czerpano inspirację z tradycyjnej architektury sakralnej buddyzmu, a szczególnie z pochodzącej z VIII wieku indonezyjskiej świątynii Borobudur, dziś wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Gompa w Albagnano ma kształt koła i mieści liczne dzieła sztuki sakralnej Tybetu. Do jej budowy wykorzystano naturalne, ekologiczne materiały. By wszystko odbyło się zgodnie ze zwyczajem, poszczególnym etapom prac towarzyszyły modlitwy i tradycyjne obrządki tybetańskie.
Cały gmach liczy aż 2,5 tysiąca metrów kwadratowych powierzchni. Oprócz świątyni znajduje się w nim muzeum poświęcone lamie Gangchen. Są też sale konferencyjne i medytacji oraz biblioteka z pokaźną kolekcją tekstów tybetańskich, pisanych ręcznie na ryżowym papierze, pochodzących w większości z prywatnej kolekcji lamy Gangchen.


Oaza dla ciała i ducha
Albagnano Healing Meditation Centre jest otwarte dla wszystkich, niezależnie od wyznawanej religii czy opcji politycznej. Przyjeżdżają tu ludzie z różnych stron świata zarówno buddyści, jak i laicy, którzy interesują się buddyzmem, również osoby szukające poprawy zdrowia psychofizycznego lub po prostu turyści spragnieni spokoju, ciszy i relaksu.
Centrum organizuje kursy filozofii, psychologii, uczy technik medytacji. Można się tu umówić na wizytę u lekarza tybetańskiego i poddać praktykom ajurwedyjskim. Albo pójść na lekcję Trulku Yogi – praktyki, w której pozycje jogi przeplatane są recytacją mantr, głęboką medytacją i symboliką mudr (energetycznych układów dłoni). Jest też możliwość uczestniczenia w modlitwach i rytuałach buddyjskich. Wszystkie praktyki są bezpłatne.
Życie codzienne w centrum ma wiele wymiarów: modlitwa – dbałość o ducha, joga – dbałość o ciało, praca na rzecz ośrodka, kontakt z przyrodą. Centrum znajduje się tuż przy Parku Narodowym Val Grande, na granicy z rezerwatem Santa Trinità di Ghiffa.
Ośrodek funkcjonuje przede wszystkim dzięki wolontariuszom. Pomagają oni w kuchni, w domu wakacyjnym, pracują w ogrodzie, w kafeterii lub poświęcają swój czas na porządkowanie biblioteki. Rozpoznasz ich po uśmiechniętych, błyszczących oczach – to efekt dobrej energii, przepełniającej to miejsce.
Po zwiedzeniu pięknego centrum, usiądź wygodnie na słonecznym tarasie, tuż przy ogródku buddyjskim. Wystaw twarz do słońca, wsłuchaj się w wielojęzyczny gwar. Poczucie błogostanu, które przepełni twoje ciało i duszę, pozostanie w pamięci na całe życie. Zajrzyj też koniecznie do sklepiku Mani Bhadra. Znajdziesz w nim klasyczne pamiątki związane z Tybetem, płyty z tybetańską muzyką sakralną, duży wybór publikacji i DVD na temat filozofii buddyjskiej oraz teksty autorstwa lamy Gangchen, przybliżające jego życie i idee.


Lepszy świat
Motywem przewodnim długiego i pracowitego życia lamy były niestrudzone działania na rzecz pokoju. W 1992 roku utworzył World Peace Foundation, organizację pozarządową, uznaną przez ONZ. Uczestniczył w konferencjach ekumenicznych (też je organizował), spotykając się z między innymi z papieżem Janem Pawłem II, Matką Teresą z Kalkuty czy biskupem i teologiem Desmondem Tutu. Lama Gangchen miał jedyną w swoim rodzaju umiejętność dopasowywania filozofii buddyzmu do potrzeb i predyspozycji ludzi Zachodu. Szczodrze dzielił się istotą nauki Buddy, propagował tradycyjne tybetańskie praktyki medytacyjne, kładąc nacisk na konieczność osiągnięcia wewnętrznego spokoju.
– Spokój wewnętrzny to najsolidniejszy fundament pokoju na świecie – mawiał.
We wrześniu 2001 roku zainaugurował w centrum w Albagnano codzienną sesję modlitw, zwanych Guru Puja, w intencji światowego pokoju.
Dziś uniwersalne przesłanie lamy rozpowszechnia jego następca, lama Michel. Ekumenizm to część jego życia. Z pochodzenia Brazylijczyk, który wychował się w rodzinie wielokulturowej. Jego matka jest protestantką, ojciec – wyznania hebrajskiego.
Michel miał zaledwie 5 lat, gdy po raz pierwszy spotkał lamę Gangchen. Pomógł przypadek. Mama chłopca organizowała z przyjaciółmi pobyt lamy Gangchen w Brazylii. Mały Michel doskonale zapamiętał poczucie natychmiastowej więzi duchowej, bezpieczeństwa, zaufania, których doświadczył w obecności swojego przyszłego mistrza. Od tego dnia chłopak towarzyszył mu w podróżach, uczestniczył w jego naukach, został jego duchowym synem. Potem uznano go za tulku, czyli reinkarnację mistrza buddyzmu tybetańskiego. Po wieloletnich studiach, typowych dla przyszłego lamy, zamieszkał w Albagnano gdzie wraz z lamą Gangchen, aż do jego śmierci, prowadził centrum. Dziś jest jego przewodnikiem duchowym, niekwestionowanym autorytetem buddyzmu tybetańskiego, nie tylko we Włoszech.
Lama Gangchen zmarł w 2020 roku. Pochowany został w Albagnano. Taka była jego wola. Dwa kroki od gompy wybudowano stupę, nagrobek tybetański, w którym złożono ciało zmarłego. To miejsce licznych pielgrzymek, modłów, rytuałów buddyjskich.
Ludzie przyjeżdżają do Albagnano Healing Meditation Centre na dzień, na tydzień, na rok. Niektórzy zostają na całe życie. Jak Liana, była agentka ubezpieczeniowa, a dziś mniszka buddyjska. Prowadzi medytacje i pomaga przybyszom zrozumieć istotę tego miejsca. Gdy pytasz o przyczyny tak drastycznego w naszym zachodnim przekonaniu wyboru, powtarza słowa swego mistrza: „Podążanie drogą duchową nie oznacza porzucenia świata, ale pracę nad jego ulepszeniem”. Dziś, kiedy świat znajduje się na dziejowym zakręcie, te słowa są bardziej aktualne niż kiedykolwiek.
Tekst ukazał się w marcowym wydaniu magazynu "Wróżka".