- W hotelu
- Hotele i spa
Hotel Krasicki – spa na Warmii i Mazurach
Ma wszystko, co prawdziwy zamek mieć powinien. Są wieże, przerzucony przez fosę malowniczy most, ceglane solidne mury, wreszcie bajkowe położenie pomiędzy dwiema rzekami. Zapraszamy na weekend do średniowiecza.
Podróż w czasie zaczynamy w recepcji, czyli dawnym bastionie obronnym. Zamiast wojowników i dział mamy jednak dyskretną obsługę, poza tym dużo marmuru i szkła, skórzane kanapy, kryształowe żyrandole. Hotel Krasicki zajmuje historyczne przedzamcze, a więc dawny gotycki spichlerz i barokowy pałac połączone łącznikiem z zegarową wieżą. Budynki tworzą literę „u”, wewnątrz której rozpościera się ogromny dziedziniec.
Kompleks miał dużo szczęścia. Zajęli się nim architekci Katarzyna i Grzegorz Dżusowie, którzy kochają historię, ale potrafią w mądry sposób połączyć stare elementy z nowoczesnymi materiałami i dizajnem. O tym, jak wspaniale się to udało, świadczy nagroda „Best New Hotel Construction & Design”, którą w 2012 roku zdobył Krasicki. To taki hotelowy Oscar.
Do pokoju dostajemy elektroniczną kartę i szklaną windą wjeżdżamy na piętro. W spichlerzu są dwuosobowe pokoje wdzięcznie nazwane – standard gotyk. Mają dwumetrowej szerokości ceglane ściany, podwieszane sufity z dyskretnym światłem i meble w stylu epoki. Ciepła dodają mięciutkie wykładziny z wizerunkiem Kopernika i innych historycznych postaci. Do tego nie za duża łazienka z prysznicem.
Pokoje superior barok są większe, jaśniejsze i znajdują się w części pałacowej. Mają też kompletnie inną stylistykę – łóżka z szarymi pikowanymi zagłówkami, dizajnerskie lampy oraz jaśniutkie dywany z ornamentami albo panoramą Lidzbarka. Do tego spore łazienki wyłożone eleganckim białym marmurem.
Jeśli potrzebujemy jeszcze więcej miejsca, stawiamy na apartamenty junior suite z nazwami na cześć znakomitych osób, które odwiedzały zamek, a byli to na przykład Zygmunt III Waza, Zygmunt Batory lub Stanisław Leszczyński. Są też komnaty: Napoleon ma 100 metrów (salon z biurkiem do pracy, sypialnia, dwie łazienki), wielki taras (możemy tu zjeść kolację, kiedy jest ciepło), intrygujący widok na dziedziniec, mostek i zamek. Ale kto przy zdrowych zmysłach będzie siedział w komnacie? Czekają na nas przyjemności w dawnych czasach limitowane.
Zjeżdżamy na poziom –1 i idziemy na basen. Wrażenie robi już zestawienie materiałów. Z jednej strony delikatna mieniąca się mozaika (w wodzie), z drugiej – otoczaki i głazy (w ścianach). Do dyspozycji mamy jacuzzi, kompleks saun oraz łoża z baldachimami, gdzie zasłonimy się i wypoczniemy. Basen miał być pierwotnie zupełnie gdzie indziej, ale kiedy podczas prac wykopano fragmenty łodzi z XII-XIV wieku, architekci zmienili plany. Łódź badają naukowcy. My możemy podziwiać ją na zdjęciu, powieszonym i podświetlonym na suficie. Oprócz tego mamy dziesięć gabinetów i całą listę zabiegów, dzięki którym będziemy młodsi, szczuplejsi i szczęśliwsi. Nie można odpuścić sobie na przykład masażu ajurwedyjskiego na bazie oleju sezamowego – głowy i karku albo całego ciała, a najlepiej połączyć jedno i drugie. Wrażenia? Jakbyśmy zaczynali nowe życie.
Pod ziemią znajduje się również bar, gdzie w przelocie wypijemy drinka czy kawę podaną z ciasteczkiem szczęścia. W moim była karteczka z napisem „Niech się miary trzymają i starzy, i młodzi”. To cytat z bajki Krasickiego „Groch przy drodze”, idealna przestroga tuż przed kolacją. Warto też zajrzeć do winiarni z kolekcją trunków z całego świata i kryminalną historią. Otóż podczas prac renowacyjnych znaleziono tu szkielet. Należał do białogłowy (nazwano ją słowiańskim imieniem Ofka) i miał około 300 lat. Zdarzenie to zgłoszono policji, ale kiedy stróże prawa dowiedzieli się, co i jak, sprawę przedawnili. Zresztą znalezisko nie jest jedyne.
Co wbito łopatę, to przyjeżdżał archeolog. Ciekawymi śladami jego pracy są schody w recepcji. Miejscami szersze, gdzie indziej węższe, intrygujące formą. Tymczasem takimi schodkami kopano ziemię podczas badań. Architekci byli zachwyceni i postanowili ułożyć na nich kamienne stopnie. Imponujące są także schody w części pałacowej. Znaleziono jedną tralkę i na jej podstawie odtworzono resztę. Cymesikiem, którego w innych hotelach nie ma, jest biblioteka. Napijemy się tu kawy, mamy też do dyspozycji niezłą kolekcję albumów.
A w jednej z witryn zobaczymy replikę dzieła „De revolutionibus...” Mikołaja Kopernika. Nie bez powodu. Otóż w 1503 roku przyjechał on do Lidzbarka. I spędził tu około ośmiu lat pod okiem wuja biskupa. Ciekawe, czy młodzieniec patrzył już wtedy w niebo. A noce są tu magiczne. Przekonać się o tym można na wieży zegarowej, gdzie urządzono obserwatorium. Wystawiamy teleskop na taras, celujemy w Księżyc. Jeszcze tylko ostrość i możemy podziwiać najefektowniejszy krater. Kopernika, oczywiście.
OD KUCHNI:
W hotelu Krasicki restauracja robi wrażenie. Są to dwie ogromne sale w podziemiach, obydwie z niezwykłymi ceglanymi sklepieniami (w jednej był zarwany strop, dlatego pourywane podpory sufitu przypominają ogromne grzebienie i wyglądają bardzo malowniczo. Z kolei w podłodze pod grubymi szybami zobaczymy fajnie podświetlone fragmenty starych murów.
W takim wnętrzu kuchnia musi być inspirowana dawnymi obyczajami. Dlatego znajdziemy tu warmińskie dzyndzałki z hreczką i skrzeczkami (pierogi z nadzieniem z kaszy gryczanej i jajka) czy gęsinę z dynią, śliwkami i miodem. Albo popisowy comber jagnięcy (na zdjęciu obok) w krepinie, czyli wyściółce z żołądka zwierzęcego, lub zupę z raków z szyjkami rakowymi. Stoi za tym wszystkim szef kuchni krzysztof mazurek, który pod wielką kucharską czapą ukrywa zresztą całkiem zgrabnego irokeza!
W karcie obok kuchni staropolskiej i myśliwskiej są również dania inspirowane kuchnią francuską czy włoską, a szef szczególnie lubi eksperymentować z sosami z różnych stron świata. Podstawą do tworzenia dań są sezonowe owoce i warzywa.
ZOBACZ W OKOLICY:
- Obok hotelu zamek biskupów warmińskich z końca XIV w. – zwracamy uwagę na dziedziniec z krużgankami i zaglądamy do wielkiego refektarza z wystawą świetnych gotyckich rzeźb (bardzo miła obsługa, ale czynne tylko do 16.00!). Podczas spaceru po Lidzbarka oglądamy kolegiatę z klasztorem i dawny kościół ewangelicki (ładna protestancka architektura), który jest obecnie cerkwią pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła.
- Trzeba też zobaczyć pawilon ogrodowy (klasycystyczny, na wzgórzu), który ufundował biskup warmiński i pasjonat roślin, czyli Ignacy Krasicki. To zaledwie wspomnienie księżych ogrodów, które przed laty zachwycały Europę. 25 km na południe od Lidzbarka w Dobrym Mieście trudno przegapić gotycką kolegiatę z późnobarokowym ołtarzem. Budowla jest ogromna, mroczna i piękna.
Udogodnienia
- Restauracja
- SPA
- Strefa Wellnes
- Siłownia
Kontakt
pl. Zamkowy 1/7 www.hotelkrasicki.pl